Narzędzia osobiste
Jesteś w: Start Artykuły Recenzja: Kazimierz Jodkowski, Metodologiczne aspekty kontrowersji ewolucjonizm-kreacjonizm, Realizm. Racjonalność. Relatywizm t. 35, Wydawnictwo Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, Lublin 1998, ss. 538.

Recenzja: Kazimierz Jodkowski, Metodologiczne aspekty kontrowersji ewolucjonizm-kreacjonizm, Realizm. Racjonalność. Relatywizm t. 35, Wydawnictwo Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, Lublin 1998, ss. 538.

Jest to opracowanie, które bardzo ubogaca literaturę polską dotyczącą falami nawracającej kontrowersji pomiędzy zwolennikami ewolucjonizmu i ich oponentami. Choć przygotowane zostało przez filozofa nauki, który wielokrotnie zastrzega się, że nie posiada dostatecznych kompetencji w zakresie biologii, trudno dopatrzyć się w tym opracowaniu błędów faktograficznych. Za drobną usterkę w tym względzie można uznać posługiwanie się terminem „algi” zamiast „glony” (s. 167), „enantiometryczny” zamiast „enantiomeryczny” (s. 149). Poważniejszą usterką jest natomiast posługiwanie się czasem terminem „baza” w odniesieniu do jakiejś zasady kwasów nukleinowych (s. 163, 165). Nie jestem w stanie orzec czy Autor nie powinien podobnego zastrzeżenia, jak czyni to w odniesieniu do biologii, uczynić także w odniesieniu do teologii, z której zasobów także korzysta (np. s. 49n).

Zapoznanie się z omawianą pracą przyniesie wielkie korzyści zwłaszcza tym, którzy stykają się bezpośrednio lub pośrednio ze sporem prowadzonym przez ewolucjonistów z kreacjonistami i vice versa. Największy jednak pożytek powinni wynieść z niej bezpośredni uczestnicy sporu, którzy prócz rzeczowych argumentów, wzajemnie oskarżają się o rozmaitego typu ignorancję, nadużycia i oszustwa.

Jodkowski zadbał, ażeby racje mające charakter ogólny (filozoficzne, metodologiczne, czasami nawet z zakresu przyrodoznawstwa, teologii i światopoglądu), które są przytaczane przez obydwie strony sporu (a czasami nawet ostro nasilonego konfliktu, którego ofiarami padają: dobra reputacja, nadzieje rozwoju zawodowego, stanowiska w świecie badań, nauczania i administrowania tymi dziedzinami) zostały przedstawione w możliwie najpełniejszym wymiarze. Z tej pracy wyniesie poznawczy zysk każdy, kto zada sobie trud przeczytanie tego ponad 400 stron liczącego opracowania, zaopatrzonego w ponad 1200 odsyłaczy o charakterze dygresji uzupełniających lub polemicznych. Wykaz prac źródłowych oraz pochodnych liczy 1276 pozycji, z czego znaczna cześć należy do trudnych do uzyskania. Szkoda, że wśród opisów bibliograficznych nie znalazł się odnoszący się do polskiego tłumaczenia pracy J.B. Lamarcka Filozofia zoologii (1960), choć Autor wspomina o oryginalnym wydaniu tej pracy chyba zbyt literalnie przekładając jej tytuł na język polski (s. 22). Dokumentacyjną wartość opracowania podnoszą też zamieszczone w nim tłumaczenia tekstów najgłośniejszych antyewolucjonistów (ss. 452-511), a nawet ponad sto adresów licząca lista organizacji kreacjonistycznych. Na wyróżnienie zasługuje także opracowanie bardzo szczegółowego indeksu rzeczowego oraz indeksu osobowego. Bardzo ułatwiają one korzystanie z książki. Niestety, niektóre strony uwzględnione w indeksach (389-427), prowadzą do wykazu bibliografii.

Omawianą publikację trzeba uznać za bardzo użyteczną dla biologów, którzy wprost albo pośrednio stykają się z problematyką ewolucjonizmu. Dowiedzą się oni, w jak niezwykle złożonym kontekście sporów o najbardziej doniosłym wymiarze istotną rolę odgrywa darwinowska teza o mechanizmie ewolucji poprzez pojawianie się w organizmach przypadkowej zmienności oddziedziczalnej oraz doboru, który ukierunkowująco oddziałuje na nie oraz na ich skupiska. Dla współczesnych biologów rola tych dwu podstawowych czynników jest tak oczywista, że aż zupełnie bezdyskusyjna. Jednak dla niektórych spośród nich mechanizm ten — nawet z poprawkami i uzupełnieniami wprowadzonymi przez tzw. teorię syntetyczną — nie wydaje się satysfakcjonujący. Proponują więc inne ujęcia czy to sformułowane w „duchu” teorii Darwina (np. Stephen Gould) czy nawet „w duchu” teorii J.B. Lamarcka. Są też tacy biolodzy (np. Michael J. Behe), którzy uważają, iż żadne z ujęć ewolucjonistycznych nie wyjaśnia i nie może wyjaśnić sposobu powstanie niezwykle złożonych struktur, spełniających podstawowe funkcje w organizmach. Ci spośród przyrodników stanowią grupę dysydencką, która stanowi ważny składnik ruchu kreacjonistycznego.

Autor poświęcił wiele starań by wykazać, że zarówno poglądy ewolucjonistów, jak i kreacjonistów da się uporządkować w kontinuum. Na jego krańcach znajdują się metafizyczni materialiści, tuż obok nich epistemologiczni naturaliści (przy czym ci pierwsi także stosują zasadę naturalizmu), na drugim krańcu natomiast znajduje się ta odmiana kreacjonistów, którzy uznają prócz istnienia Boga także jego bezustanne ingerowanie w dzieje wszechświata, życie poszczególnych ludzi i społeczeństw. Pośrodku tego spektrum znajduje się, atakowana z obu skrzydeł, grupa teistycznych ewolucjonistów. Takie usytuowanie jest powodem ataków, gdyż przez radykałów obydwu obozów uważani są oni za niewystarczająco konsekwentnych w myśleniu. Ewolucjoniści mają im za złe to, że w wypadku idei Boga-Stwórcy nie posługują się i nie pozwalają posłużyć się zasadą redukcji elementów zbytecznych w wyjaśnianiu (tzw. brzytwa Ockhama), kreacjoniści (ale też i Jodkowski; por. np. s. 46-54) z kolei — skłonni są uznawać ich za „kryptoateistów”. Kreacjoniści zarzucają tym ostatnim, że uznając za przekonujące (w istocie bardzo „naciągane”) dowody za ewolucyjnym powstawaniem nowych typów organizacyjnych świata żywego w istocie sprzyjają poglądom, które jawnie lub w sposób ukryty wspomagają światopogląd ateistyczny.

Jodkowski bardzo skrupulatnie charakteryzuje całe to spektrum poglądów. Stara się zachować równy dystans zarówno do ewolucjonistów, jak i do kreacjonistów. Bardzo starannie zestawia rozmaite podgrupy tych stanowisk. Dołożył wiele starań, uwieńczonych zresztą powodzeniem, by racje strony kreacjonistycznej były wyeksponowane nie gorzej niż racje ewolucjonistów. Z poglądami tych ostatnich można spotkać się wszędzie, zwłaszcza w znajdującym się pod opieką rządu publicznym sektorze nauczania. Aby zebrać reprezentatywne dokumenty dla kreacjonizmu nawiązał korespondencję z najważniejszymi organizacjami kreacjonistycznymi na świecie, zapoznał się z publikacjami ich głównych przedstawicieli, przejrzał wiele publikacji o charakterze periodyków i doraźnym. Warto zauważyć, iż omawiany autor wykorzystał wiele dokumentów dostępnych za pośrednictwem światowej sieci komputerowej. Dzięki tym zabiegom czytelnik ma możliwość zapoznania się z ujętymi w aparat krytyczny filozofa nauki (specjalisty od problematyki rewolucji naukowych) relacjami opartymi na pracach źródłowych, a nie tylko ze streszczeniami poglądów ewolucjonistycznych przygotowanymi przez kreacjonistów, czy ze streszczeniami poglądów kreacjonistycznych autorstwa ewolucjonistów, co — jak już wyżej zauważono — daje szerokie pole do oskarżeń o tendencyjność, nierzetelność, a nawet dokonywania mimowolnych przeinaczeń.

Omawiana książka, charakteryzująca w tym właśnie aspekcie wspomniany spór, pokazuje, jak użyteczne może być uprawianie uhistorycznionej metodologii nauk, która — jak się okazuje — posiada odpowiednie konceptualne narzędzia, by w tej niezwykle zagmatwanej problematyce wyróżnić główne i poboczne nurty oraz ustalić kierunki przepływu w poszczególnych „gałęziach” sieci przepływów idei. Nie jest to bynajmniej zadanie banalne, ani bez poważnych konsekwencji. Okazuje się bowiem, że te przepływy nie mają stałego kierunku, jeśli rozpatrywać je w perspektywie czasowej. Okazuje się też, że istnieje pewna rzeźba „terenu” (być może zależna od dominujących prądów kulturowych, politycznych i gospodarczych) wymuszająca w pewnych okresach — w rozpatrywanym tu przypadku — podporządkowywanie się nauki ideologii, a czasem tylko dzieje się na odwrót. Jeśli by przyjąć ten punkt widzenia, współczesny ewolucjonizm trzeba by uznać za jedno z pól w dużym zakresie opanowanych przez zwolenników materializmu.

Pod względem kompozycyjnym praca jest wielowątkowa i niejednorodna. Dlatego też trudno jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, jakiemu zadaniu ona w głównej mierze służy. Moim zdaniem doskonale referuje stan dyskusji, ocenia silne i słabe strony stron zaangażowanych w sporze, a przy okazji wykazuje, jak bardzo użyteczne dla przyrodników, filozofów i ludzi zainteresowanych fundamentalnymi kwestiami biologii i życia ludzkiego mogą być wypowiedzi filozofa nauki i jednocześnie filozofa przyrody. Pokazuje, że także w tej dziedzinie ogromną rolę odgrywają nie tylko ukryte założenia oraz wartościowanie, ale też że z punktu widzenia metodologii wiele argumentów i koncepcji przedstawionych przez kreacjonistów wymaga daleko więcej uwagi, niż doczekały się jej dotychczas. Książka zasługuje nie tylko na przeczytanie, ale także na to, by wielokrotnie powracać do różnych jej fragmentów. Szkoda, że nie gwarantujący trwałości sposób sklejenia egzemplarzy pierwszego wydania jest poważną przeszkodą dla spełnienia tego ostatniego zalecenia.

Józef  Zon

Przypisy

* Dr hab. Józef Zon, Zakład Filozofii Przyrody, Katedra Biologii Teoretycznej, Katolicki Uniwersytet Lubelski. Adres: Al. Racławickie 14, 20-950 Lublin; Autor jest zwolennikiem ewolucjonizmu

Źródło: Na Początku... styczeń-luty 2002, nr 1-2 (151-152), s. 56-60. (Za zgodą Autora i Redakcji przedruk z Roczników Filozoficznych 2000-2001, t. 48-49, z. 3, s. 146-149.)

Akcje Dokumentu
« Marzec 2024 »
Marzec
PnWtŚrCzPtSbNd
123
45678910
11121314151617
18192021222324
25262728293031