Idź pod prąd luty 2006, nr 2 (19), s. 8-9.
Manipulacje
dziennikarsko-ewolucjonistyczne
20 grudnia 2005 roku sąd okręgowy w Pennsylvanii wydał wyrok w głośnej sprawie dotyczącej programu nauczania w amerykańskich szkołach publicznych. Na temat samej rozprawy i wydanego wyroku wypowiedziano wiele mylących twierdzeń. Przede wszystkim wmawiano niezorientowanym czytelnikom, że proces dotyczy zastąpienia teorii ewolucji przez kreacjonizm:
Ta wypowiedź pochodziła z okresu, kiedy jeszcze w pewnym okręgu w stanie Kansas (nie w całym stanie) dyskutowano nad sprawą, która została później rozstrzygnięta przez radę szkolną, a następnie zaskarżona przez rodziców kilkorga dzieci. Można więc do pewnego stopnia usprawiedliwić niewiedzę autora. Sprawa była względnie nowa, mało znana, dopiero na jaw wychodziły pewne szczegóły. Wprawdzie jak się coś pisze, to należy dokładnie sprawdzić, ale errare humanum est. Gorzej, że dokładnie ten sam błąd (błąd czy świadome wprowadzanie w błąd czytelników?) powtarzano potem w niezliczonych komentarzach we wszystkich językach świata. Nawet w najpoważniejszej chyba gazecie w Polsce:
Z tych słów czytelnik ma prawo wnioskować, że rozprawa sądowa w Pennsylvanii dotyczyła uczenia w szkołach kreacjonizmu albo – nie jest to do końca jasne – teorii inteligentnego projektu. Niewykluczone też, że zdaniem autora różnica między kreacjonizmem a teorią inteligentnego projektu nie istnieje albo jest niewielka. Trzeba przyznać, że ostatnie zdanie artykułu w Rzeczypospolitej poprawnie przedstawia, o co naprawdę chodziło radzie szkolnej okręgu Dover w Pennsylvanii. Brzmiało ono tak:
Nie chodziło więc o wyrugowanie nauczania ewolucjonizmu. Nie chodziło nawet o nauczanie obok ewolucjonizmu także kreacjonizmu czy teorii inteligentnego projektu (bo kreacjonizm i teoria inteligentnego projektu to nie jest to samo!). Chodziło jedynie o niewielką, parozdaniową wzmiankę w podręcznikach.
O co naprawdę chodziło Radzie
Szkolnej w Dover?
Pod koniec 2004 roku Rada Szkolna okręgu Dover, PA, uznała, że uczniów, którzy uczą się teorii ewolucji, należy poinformować, że teoria ta ma luki i że luki te stara się wypełnić inna teoria, teoria inteligentnego projektu. W rezultacie w podręcznikach winna znaleźć się następująca informacja:
I to wszystko. Cały hałas o rzekomym nauczaniu kreacjonizmu, o wyrzucaniu z programu szkolnego ewolucjonizmu, to zasłona dymna. Naprawdę chodziło o te kilka zdań. O wyrażone opinie, że teoria ewolucji ma luki, że istnieje alternatywne ujęcie i że jak ktoś chce, to może sięgnąć po konkretną książkę, by dowiedzieć się o tym ujęciu więcej. Ale jak ktoś tego nie chce robić, to nie musi. Nie było mowy o żadnym nauczaniu ani kreacjonizmu, ani teorii inteligentnego projektu. To teoria ewolucji miała być przedmiotem nauczania. Trzeba było też na końcu zdać test z jej znajomości, ze znajomości teorii ewolucji, nie kreacjonizmu czy teorii inteligentnego projektu. A że mówiono o lukach w teorii ewolucji? Czy to coś złego? Każda teoria ma luki, „każda teoria pływa w morzu anomalii”, [4] mawiał Imre Lakatos, wybitny filozof nauki, uczeń Karla Poppera. W cytowanej wzmiance była zachęta, by uczniowie traktowali wszystkie teorie, a więc teorię ewolucji, ale też i teorię inteligentnego projektu, z otwartym umysłem, bez uprzedzeń, niedogmatycznie – jednym słowem: krytycznie. Najwyraźniej tego już ewolucjonistom było za wiele. Nie po to dzieci naucza się ewolucjonizmu, by traktowały go one jako jedną z wielu teorii, która ma luki i może nawet być nieprawdziwa.
Manipulacje, ciąg dalszy
Przyjrzyjmy się, jak manipulowano w tej sprawie opinią publiczną w Polsce i za granicą. Tomasz Zalewski tak przedstawiał problem:
Podobnie Zalewski pisał już po wydaniu werdyktu w rozprawie:
Zwróćmy uwagę na kłamliwe stwierdzenie „należy się zapoznać”. Mała zmiana, prawda? Zamiast „można” mamy „należy”.
W tych artykułach już nie mówiło się o nauczaniu kreacjonizmu, a tylko o nauczaniu jakichś tajemniczych tez, podważających teorię ewolucji (pewnie chodzi o informację o lukach w teorii albo o otwarty umysł). Tezy te mają jakoś „torować drogę” do nauczania kreacjonizmu – ale jak torować, już nie wiadomo. Zresztą to „torowanie” ma być w przyszłości, więc co tu można dokładniej powiedzieć? Pewnie jakoś tak, jak w konserwatywnych stanach południowych i środkowego zachodu, gdzie też dokładnie nie wiadomo, jak się to robi:
W jakich stanach, kiedy oraz w jaki sposób próby takie podejmowano, autor już nie podaje. Podaje natomiast wyświechtany stereotyp o religijnych ignorantach walczących z nauką, ale bez szczegółów, bo po co? I tak wszyscy „wiedzą”, jak jest. Przy okazji autor daje popis swojej stronniczości:
s. 9
Mamy więc następującą sytuację: teoria inteligentnego projektu wprawdzie nie głosi, że projektantem jest Bóg, ale „przytłaczająca większość naukowców” – oczywiście, ewolucjonistów – uważa, że głosi. Chociaż nie głosi, to jednak głosi. A dlaczego „przytłaczającej większości naukowców” tak zależy, by teoria inteligentnego projektu głosiła to, czego nie głosi? Odpowiedź jest prosta: bo jeśli głosi, to można ją wtedy uznać za fragment religii i skorzystać z zasady oddzielenia państwa i kościoła. Jeśli jest doktryną religijną, to można jej nauczać w kościołach albo prywatnie, ale nie w publicznych szkołach.
Przedstawianie teorii inteligentnego projektu jako odmiany kreacjonizmu jest standardowym zabiegiem ewolucjonistów na całym świecie. Znany biolog, Jerry Coyne, uważa, że „Teoria inteligentnego projektu [...] jest najnowszym wcieleniem biblijnego kreacjonizmu popieranego przez Williama Jenningsa Bryana w Dayton.” [9] Przypominam Czytelnikom, że William Jennings Bryan był oskarżycielem w słynnym „małpim procesie” (Dayton 1925), w którym Johna Scopesa oskarżono o nauczanie ewolucjonizmu. [10] A znany ideolog ewolucjonizmu i propagator ateizmu, Richard Dawkins, uważa, że teoria inteligentnego projektu „to po prostu kreacjonizm z powodów politycznych zamaskowany pod nową nazwą”. [11]
Zagraniczni dziennikarze, nawet amerykańscy, manipulują opinią publiczną równie skutecznie jak polscy, nawet w czołowych czasopismach. Oto jak sprawę przedstawiał Time:
Wprawdzie nie chodziło o nauczanie kreacjonizmu, ale jego „pasierbicy”, cokolwiek to znaczy. I proszę zwrócić uwagę na ten majstersztyk słowny: „aby znalazła w nich miejsce teoria inteligentnego projektu”. Jak rozumie takie słowa zwykły, niezorientowany czytelnik? Czy tak, ze podaje się tylko nazwę teorii i radę dla zainteresowanych, gdzie można znaleźć więcej informacji, jeśli ktoś tego chce? Z całą pewnością, nie. Z całą pewnością normalny czytelnik rozumie, że chodzi o nauczanie „pasierbicy kreacjonizmu”.
Przyjrzyjmy się, jak znany popularyzator nauki i zarazem ewolucjonistyczny propagandysta mąci w umysłach swoich polskich czytelników. Marcin Rotkiewicz pisze tak:
Jeśli się pisze „już na wstępie uczniowie są informowani”, to czytelnik ma prawo spodziewać się, że na następnych lekcjach będzie tylko gorzej, że zamiast teorii ewolucji dzieci będą poznawały kreacjonizm. Ma prawo się tego spodziewać, bo pierwsze zdania artykułu mówią wyraźnie o chrześcijańskich fundamentalistach, którzy chcą nauczania kreacjonizmu. A tymczasem na następnych lekcjach, jak widzieliśmy, uczniowie mieli się już uczyć tylko teorii ewolucji i zdać test tylko z jej znajomości. Parozdaniowa informacja była wszystkim, co tak wzburzyło ewolucjonistów. Jak widać, ewolucjoniści nie znoszą, by ktokolwiek, nawet w paru zdaniach, wspominał o lukach w tej teorii i traktowaniu jej z otwartym umysłem. Fizycy, astronomowie, chemicy, geologowie, prawie wszyscy przyrodnicy, nie mają nic przeciwko temu, by wspominać o lukach w ich teoriach. Wszyscy, tylko nie ewolucjoniści. Teoria ewolucji ma być jak żona cezara niezależnie od tego, jak jest naprawdę.
Nie ma się co dziwić, że zasłużona w manipulowaniu polską opinią publiczną Gazeta Wyborcza już po wydaniu werdyktu sędziowskiego nadal „trzymała linię” zajętą przez ewolucjonistów całego świata:
Wprawdzie sędzia rzeczywiście zakazał, ale autor tekstu nie dodał, że teoria inteligentnego projektu nie mówi o Bogu i że nikt nie dążył do tego, co sędzia zakazał Utrwalił w ten sposób w umysłach czytelników Gazety Wyborczej fałszywy stereotyp „wojny o Darwina”.
Orzeczenie sądu w Dover
Cytowana wcześniej parozdaniowa informacja na temat luk w teorii ewolucji, istnieniu teorii inteligentnego projektu, o ktorej można poczytać w książce Of Pandas and People oraz o potrzebie podchodzenia do każdej teorii z otwartym umysłem, została uznana przez sędziego za niezgodną z konstytucją amerykańską (dokładniej: z tzw. pierwszą poprawką do konstytucji), ponieważ rodzice i uczniowie mogliby ją rozumieć jako popieranie religii przez państwo. Orzeczenie sędziego Jonesa liczy sobie 139 stron, [15] wypełnione jest informacjami na temat prawnych precedensów i zawiłymi rozumowaniami, ale niesie bardzo wyraźne przesłanie. System prawny Stanów Zjednoczonych nie będzie tolerował ataków na nauczanie ewolucjonizmu, temat religii nie ma miejsca w amerykańskich szkołach, a wierzący w Stwórcę są naiwnymi fanatykami.
W ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat nastąpiło charakterystyczne odwrócenie ról. Na początku lat 1920-tych wierzący potępiali dogmatycznie teorię ewolucji i odmawiali jej prawa wstępu do szkół. Dzisiaj ewolucjoniści używają tamtego języka wobec kreacjonistów i zwolenników inteligentnego projektu. Wygląda to tak, jakby ślepa wiara w ewolucję sama stała się religią. Z orzeczenia sędziego Johna E. Jonesa III wynika, że wiara w ewolucję jest fundamentem społeczeństwa amerykańskiego. Nie wszyscy jednak ewolucjoniści są do końca zadowoleni z orzeczenia. Wprawdzie sędzia zakazał nawet wzmianki o teorii inteligentnego projektu, ale nie zakazał dyskutowania o niej na lekcjach nauk społecznych. Już pojawiły się głosy, że Bóg i religia powinny być całkowicie zakazane w szkołach. [16] Przypomina to pomysł Orwella, że jeśli wyeliminuje się z języka słowa, opisujące pewne idee, to idee te wkrótce przestaną istnieć.
Mieczysław Pajewski
miepaj@wp.pl
http://www.creationism.org.pl
[1] „Zbyt konserwatywni na Darwina”, http://www.racjonalista.pl/index.php/s,11/t,4195
[2] Piotr Gillert, „Bóg, Darwin i szkoły”, Rzeczpospolita, 28.09.2005, Nr 227, http://www.rzeczpospolita.pl/gazeta/wydanie_050928/swiat/swiat_a_2.html?k=on;t=2005092820050928
[3] „Tammy Kitzmiller, et al. v.
Dover Area School District, et al.”, Case No. 04cv2688, s. 1-2,
www.pamd.uscourts.gov/kitzmiller/kitzmiller_342.pdf; „The Orignal Statement by
the Dover School Board”, The New York Times December 20, 2005, http://www.nytimes.com/2005/12/20/national/text-dover.html
[4] Anomalie to fakty niezgodne z teorią. Uczeni, którzy akceptują daną teorię, starają się anomalie wyjaśnić. Często im się to po jakimś czasie udaje. Ale nie zawsze. Jeśli jakieś ważne anomalie uporczywie nie dają się usunąć, uczeni mogą zniechęcić się do panującej teorii i uznać, że należy poszukiwać nowej, lepszej.
[5] Tomasz Zalewski, "Szkoły w Kansas walczą z teorią Darwina", środa, 9 listopada 2005, http://wiadomosci.wp.pl/wiadomosc.html?kat=1356&wid=8086252&rfbawp=1131578650.759&ticaid=1841
[6] Tomasz Zalewski, "Sąd przychylił się ku Darwinowi", wtorek, 20 grudnia 2005, http://wiadomosci.wp.pl/kat,1356,wid,8128735,wiadomosc.html
[7] Zalewski, "Szkoły w Kansas...”.
[8] Tamże.
[9] Jerry Coyne, „The Case Against Intelligent Design. The Faith That
Dare Not Speak Its Name”, The New Republic 22 August, 2005,
http://www.tnr.com/doc.mhtml?i=20050822&s=coyne082205&c=1
[10] O procesie tym pisałem dużo we wrześniowym numerze Idź pod prąd (nr 9, s. 8-9, http://creationism.org.pl/Members/miepaj/moje/meandry/Meandry006/document_view) i trochę w październikowym numerze Idź pod prąd (nr 10, s. 8), http://www.podprad.knp.lublin.pl/archiwum-2.php?idg=84&tyt=NAUKA%20%20%20A%20%20%20BIBLIA:%20Meandry%20sporów%20o%20pochodzenie%20%20cz.%207
[11] Richard Dawkins, „Creationism: God’s Gift to the ignorant”, The
Times May 21, 2005;
http://www.timesonline.co.uk/article/0,,592-1619264,00.html
[12] Charles Krauthammer, „Let's Have No More Monkey Trials. To teach faith as science is to
undermine both”, Time Aug. 01, 2005,
http://www.time.com/time/columnist/krauthammer/article/0,9565,
1088869,00.html
[13] Marcin Rotkiewicz, „Ten diabeł Darwin! Wiara czy ewolucja?”, Polityka 2005, nr 46, http://wiadomosci.onet.pl/1259421,242,kioskart.html
[14] Marcin Gadziński, „USA: zakaz nauczania teorii inteligentnego projektu”, Gazeta Wyborcza 22.12.2005 r., http://serwisy.gazeta.pl/swiat/1,34254,3079652.html
[15] http://www.pamd.uscourts.gov/kitzmiller/kitzmiller_342.pdf
[16] Por. Frank Dunkle, „Intelligent Design v. Evolution: The Latest Battle
in the Culture Wars”, World News & Prophecy January 2006, vol. 9,
no. 1, s. 3.