Upadek mitu ewolucji
Kiedy przyglądamy się dzisiaj zachodnim mediom, często stykamy się z teorią ewolucji Karola Darwina. Wielkie organizacje informacyjne, dobrze znane i szanowane magazyny co jakiś czas poruszają tę sprawę w głównych wiadomościach dnia. Ich styl implikuje, że teoria ta jest absolutnie udowodnionym faktem, nie pozostawiającym żadnego miejsca na dyskusję. Najczęstszym schematem wiadomości, jakich używają, jest to, że łańcuch ewolucyjny jest skompletowany przez najnowsze odkrycie "zagubionego ogniwa". W tego typu wiadomościach zwłaszcza znalezienie czaszki w jakimś zakątku świata staje się najbardziej przekonującym świadectwem "małpich" przodków istot ludzkich.
Zwykli ludzie, czytający te wiadomości, zaczynają oczywiście myśleć, że teoria ewolucji jest faktem tak pewnym jak prawo matematyki. Postrzegają oni teorię zakładającą, że życie zostało ukształtowane w rezultacie łańcucha przypadków, za prawo szeroko akceptowane w kołach naukowych.
Jednak rzeczywistość wcale się tak nie przedstawia, ponieważ teorii ewolucji daleko do wyjaśnienia, jak powstało życie. Poza tym każde nowe odkrycie w dziedzinie biologii przynosi nowe problemy, których nie można wyjaśnić ewolucyjnie ani teraz, ani w przyszłości.
Przyznanie się do niemożliwości
Powodem, dla którego ewolucjonizm nie jest w stanie wyjaśnić tych trudności, jest to, że życie opiera się na równowadze nieskończonej ilości czynników, począwszy od białek, cegiełek życia, a skończywszy na ludzkim ciele, najbardziej złożonym organizmie. Zaprzeczając istnieniu świadomego Stwórcy, teoria ewolucji nie potrafi przedstawić wyjaśnienia, jak ta równowaga jest ustalona i chroniona bez udziału świadomości, na podstawie tylko przypadku.
Jednak skala i wielkość tych dopasowań jest taka, że nie ma sensu twierdzenie, iż zaistniały one przez koincydencję. Pojawienie się na mocy szczęśliwego trafu nawet jednego z milionów czynników przyczyniających się do funkcjonowania życia, na przykład białka, elementu składowego żywych komórek, ma zerowe prawdopodobieństwo, ponieważ białko składa się ze średnio 1000-1500 aminokwasów dwudziestu różnych typów w pewnej konkretnej kolejności. Nawet pojedynczy błąd w tej sekwencji mógłby uczynić białko czymś bezużytecznym. [1] Przyjęcie, że taka sekwencja zaistniała przez koincydencję, jest całkowicie irracjonalne. Jeden z czołowych obrońców ewolucjonizmu, rosyjski uczony, A.I. Oparin, przyznaje się do tej niemożliwości w książce The Origin of Life: "Nawet najprostsze z tych materiałów (białka), składające się z tysięcy atomów węgla, wodoru, tlenu i azotu, posiadające każde jedyny w swoim rodzaju projekt, stanowi wysoko wyrafinowaną strukturę. Badający strukturę białek widzą, że ukształtowanie się ich przez przypadek jest tak samo beznadziejne, jak przypadkowe ułożenie się znanego poematu Eneida rzymskiego poety, Wergiliusza, z rozrzuconych wokół liter alfabetu" (s. 132-133).
Co jest bardziej logiczne? Przyjęcie, że poemat został napisany przez świadomego poetę, czy że zbiór liter dowolnie rozsypany na papierze zebrał się w wyniku wielkiej "koincydencji" i utworzył te linijki? Ewolucjonizm akceptuje to drugie.
Inny ewolucjonista przyznaje się do niemożliwości przypadkowego ukształtowania się białka przy pomocy innego przykładu. Według niego prawdopodobieństwo zbudowania tylko jednego białka potrzebnego do życia (cytochromu C) jest "takie samo jak prawdopodobieństwo, że małpa napisze historię ludzkości na maszynie do pisania bez jednego błędu — zakładając, że uderza ona w klawisze na chybił trafił".
Z pewnością, aby zaaprobować takie prawdopodobieństwo, trzeba odłożyć na bok najbardziej podstawowe zasady rozumu i zdrowego rozsądku. Nawet pojedyncza litera starannie napisana na papierze upewniałaby nas, że została przez kogoś napisana. Księga zawierająca historię ludzkości jeszcze bardziej upewniałaby nas, że została napisana przez jakiegoś autora; nikt o zdrowych zmysłach nie twierdziłby, że wydrukowane tam litery same się zgrupowały "przez koincydencję".
Interesujące, że to, czego ewolucjonizm broni, to właśnie dokładnie to bezsensowne twierdzenie. Powyższe przykłady to tylko wyliczenia probabilistyczne, dokonane na podstawie możliwości kształtowania się pojedynczego białka. Jednak miliony podobnych "niemożliwych koincydencji" powinny się kolejno realizować, aby mógł zachodzić proces ewolucji. Ewolucjonizm jest sposobem ślepego uznawania tych niemożliwości.
Powstaje tu pytanie, dlaczego ewolucjoniści ciągle bronią tego skrajnie bezsensownego twierdzenia i nadal próbują narzucić to kłamstwo ludziom przy użyciu posiadanych przez siebie mediów?
Uczony, którego przykład o małpie używającej maszyny do pisania cytowaliśmy powyżej, mówi również interesujące rzeczy także i w tej sprawie:
Prawdopodobieństwo ukształtowania się sekwencji cytochromu C jest zerowe. Jeśli życie wymaga tu pewnej sekwencji, to prawdopodobnie może się ona zrealizować raz w całym Wszechświecie. Można też powiedzieć, że jakieś metafizyczne nieokreślone moce musiały zadziałać na jej ukształtowanie. Przyjęcie tego drugiego nie jest odpowiednim celem naukowym. Dlatego musimy rozważać pierwszą hipotezę.
Jak wyjaśniałem wyżej, ewolucjonizm faktycznie nie jest teorią popartą przez odkrycia naukowe. Odwrotnie, teoria ta jest skonstruowana z logicznych wniosków i przekształcona w tabu, które chce się narzucić ludziom pomimo tego, z czym się uczeni stykają. To dążenie, jak mówiliśmy wyżej, ma pewien cel i — co ważniejsze — cel ten wymusza zaprzeczanie, że organizmy żywe zostały stworzone przez Boga.
Taki stan rzeczy prowadzi nas do rzeczywistej misji teorii ewolucji: teorię tę rozwija się nie po to, by ujawnić fakty, ale by je zniekształcić, a jej głównym celem jest zniesienie przekonań religijnych.
No dobrze, ale dlaczego? Kto odniósłby pożytek z wyeliminowania religii, żeby w tym celu fabrykować tak wielkie kłamstwo i wsączać je do umysłów mas?
Ideologiczne intencje leżące u podstaw ewolucjonizmu
Aby zrozumieć, dlaczego tak mocno broni się teorii ewolucji, musimy skoncentrować się na historycznych okolicznościach ukrytych za kulisami tej teorii.
Jak wiadomo, Europa była aż do czasów nowożytnych w zasadzie kontrolowana przez autorytet Kościoła. Od 16 stulecia ten porządek oparty na zasadach religijnych zaczął popadać w konflikt z interesami pewnych grup społecznych osiągających od niedawna wpływy. Zdobywając wielkie bogactwa z handlu, ale nie mając władzy politycznej, klasa ta rozpoczęła długą walkę, by usunąć autorytet Kościoła. (Jak wiadomo, Rewolucja Francuska była wielką transformacją społeczną wprowadzaną w życie dzięki wysiłkom tej bogatej klasy.)
Ale te świeckie siły walczyły z Kościołem nie tylko na płaszczyźnie politycznej i społecznej, ale i filozoficznej, ponieważ aby znieść porządek rządzony przez religię, należało osłabić religijne przekonania. Wszyscy intelektualiści 18-wiecznego oświecenia i 19-wieczni pozytywiści wywodzili się z tej klasy i byli przez tę klasę popierani.
Próżnię powstałą przez osłabienie lub eliminację wierzeń religijnych wypełniły ideologie tworzone przez tę samą klasę społeczną. Pierwszą ideologią był liberalizm. Po liberalizmie nastąpił socjalizm, który rozwinął się jako reakcja na liberalizm. Później przyszedł faszyzm z wtrętami rasistowskimi.
Pomimo tego, że były to przeciwne ideologie, wszystkie one były produktami ubocznymi nowego świeckiego systemu i stały na tym samym antyreligijnym gruncie. Żadna z nich nie mówiła o odpowiedzialności człowieka wobec swego Stwórcy i obowiązku organizowania życia według Jego reguł. Przeciwnie, zasady powiązane z religią były dla nich przeszkodą. Prawda, że "człowiek został stworzony", nie służyła ich celom.
Dlatego potrzebowali oni wyjaśnienia dowodzącego, że człowiek "nie został stworzony". Warto zaznaczyć, że socjalizm, najbardziej radykalna i głośna z tych antyreligjnych ideologii, wykazywała wielki zapał wobec tej nowej teorii. Karol Marks w liście do swego przyjaciela i towarzysza, Fryderyka Engelsa, datowanym 18 grudnia 1860 roku napisał o książce Darwina O powstawaniu gatunków, że jest to książka, która dostarcza naturalnej historycznej podstawy dla ich ideologii (Marx and Engels Letters, vol. 2, s. 426).
Darwinizm położył podwaliny dla faszyzmu, który jest jednym z produktów ubocznych nowego porządku świeckiego. Utrzymując, że niektóre rasy ludzkie są wyższe, koncepcja ta uzasadniała, że niektóre rasy w procesie ewolucyjnym będą liczniejsze i będą wypierały inne rasy. Opinia ta zwana "społecznym darwinizmem" inspirowała wielu rasistów od Arthura de Gobineau do Adolfa Hitlera. Sam Darwin przygotował grunt dla rasizmu twierdząc, że biały człowiek wyprzedza czarnych w procesie ewolucyjnym.
Obok socjalizmu i faszyzmu w świecie zachodnim i blisko na całym świecie dominująca ideologia kapitalizmu potrzebowała ewolucjonizmu w swojej filozofii. By przekonać ludzi, że człowiek "nie został stworzony" i aby ludzie podporządkowali się tej opinii, należało w długiej perspektywie zabezpieczyć tę ideologię i ten porządek świata.
Warto szczególnie zaznaczyć, że wielkie dynastie kapitalistyczne, jak Rockefellera i Carnegiego, pierwsze dostarczały finansowego i słownego poparcia dla rozkwitu darwinizmu w USA. Różne fundacje w rodzaju Fundacji Rockefellera i Instytutu Carnegiego, ustanowione przez te dwie dynastie, wspierały i wspierają dotąd finansowo badania ewolucjonistyczne. Michael A. Cremo i Richard L. Thompson, którzy zwrócili na tę sprawę uwagę w książce Zakazana archeologia. Ukryta historia człowieka, ujawnili, że Instytut Carnegiego dążył do zwycięstwa "naukowej wizji kosmologicznej, zmierzającej do zajęcia miejsca dawnych kosmologii religijnych". Fundacja Rockefellera popiera tę samą "materialistyczną kosmologię" i wspiera misję "rozwoju postępu nowożytnej cywilizacji, ograniczającej pojęcia Boga i ducha do świata mitologii".
Propaganda ewolucjonistyczna uprawiana w najświetniejszych organach medialnych Zachodu i w godnych uwagi magazynach naukowych jest konsekwencją tego ideologicznego wymogu. Jako ideologicznie istotny ewolucjonizm przekształcił się w kołach wyznaczających standardy naukowości w niemożliwe do zakwestionowania tabu. Inni uczeni muszą bronić tego narzuconego paradygmatu albo przynajmniej milczeć, jeśli chcą robić karierę.
Opakowane kłamstwa
Ideologiczne znaczenie ewolucjonizmu powoduje, że jest z wielkim zapałem popierany przez media, które wierzą, że znaczenie to jest ważne. Z drugiej strony ewolucjoniści korzystają z przewagi, danej im przez program "prania mózgów" przez media. Wielu wierzy w ewolucjonizm tak bezwarunkowo, że nawet nie przychodzi im do głowy pytać "jak" i "dlaczego", gdy czytają teksty ewolucjonistyczne. Oto dlaczego ewolucjonistyczne kłamstwa są tak przekonujące, gdy ubierze się je w udekorowane opakowanie.
Większość książek ewolucjonistycznych nie mówi, jak to się stało. Nawet w najbardziej "naukowych" źródłach absurdalność tego stwierdzenia przykrywana jest zdaniami w rodzaju "nastąpiło wyjście z wody na ląd".
Ale jak to "wyjście" mogło nastąpić? Wiemy, że ryby nie mogą żyć więcej niż parę minut bez wody. Jeśli założymy, że zdarzyła się jakaś susza i ryby musiały poruszać się ku lądowi, co zdarzyłoby się z nimi? Odpowiedź jest oczywista. Wszystkie ryby wychodzące z wody musiałyby jedna po drugiej zginąć w ciągu kilku minut. Zdarzyłoby się to nawet tysiące lat temu. Ryby wymarłyby jedna po drugiej. Nie można mówić, że "być może niektóre z tych ryb pod koniec czwartego miliona lat zdobyły płuca w chwili, gdy miały zginąć", ponieważ jest to kompletnie bez sensu.
Ale właśnie to ewolucjoniści twierdzą. "Wyjście z wody na ląd", "przejście z ziemi w powietrze" i wiele innych rzekomych skoków jest wyjaśnianych tym nierozsądnym wyjaśnieniem. Ewolucjoniści uznają, że lepiej będzie dla nich, gdy nie będą ruszać sprawy kształtowania się bardzo złożonych organów jak oko czy ucho.
"Formy przejściowe", jakich ewolucjoniści używają do udowodnienia tych wyimaginowanych przekształceń, są dobrymi przykładami oszustw i wypaczeń. Na przykład rybę trzonopłetwą (Rhipitistian Crossopterigian), którą ewolucjoniści przedstawiali jako formę przejściową między życiem w wodzie a życiem na lądzie oraz jako organizm wymarły prawie 70 milionów lat temu, odnaleziono ku zdumieniu ewolucjonistów żywą w 1939 roku koło Madagaskaru. Tę samą rybę złowiono blisko 50 razy na otwartych morzach. Okazuje się też, że organy, które ewolucjoniści przedstawiają jako "formy pośrednie" (puszki słuchowe ucha wewnętrznego, kręgosłup typu głowowego i pęcherz pławny), w ogóle nie mają takich cech.
To samo jest prawdą dla wszystkich innych skamieniałości przedstawianych jako "formy przejściowe". Niektóre wyznania ewolucjonistów na ten temat są bardzo interesujące. Na przykład dobrze znany przyrodnik A.H. Clark mówi: "Ponieważ nie mamy żadnego świadectwa, wskazującego na przejścia między skamieniałościami a grupami żywych organizmów, powinniśmy przyjąć, że takie formy przejściowe nigdy nie istniały".
Dobrze znany genetyk i ewolucjonista, Richard B. Goldschmidt, uważał, że nie ma niczego takiego jak "forma przejściowa" i przyjmował, że gatunki "powstały nagłe". Jasne jest, że "nagłe powstanie" oznacza stworzenie.
Chociaż ewolucjoniści mają kłopoty na płaszczyźnie naukowej, z łatwością zwodzą człowieka z ulicy etykietką "nauki". Rysują wyimaginowane obrazki, jak to zaszło wyjście z wody na ląd; wymyślają łacińskie słowa dla zwierząt żyjących w wodzie, dla ich "potomków" żyjących na lądzie i dla "form pośrednich" (wyobrażonych) i wówczas fabrykują opakowane kłamstwo, na przykład: "Eusthenopteron przekształcił się na pierwszą Rhipitistian Crossopterigian, a potem w Ichtyostega w długim procesie ewolucyjnym". Jeśli włoży się te słowa w usta uczonego w grubych okularach i białym kitlu, uda się z góry przekonać wielu ludzi, gdy dzień później środki masowego przekazu, które poświęciły się rozpowszechnianiu ewolucjonizmu, ogłoszą z wielkim entuzjazmem dobrą nowinę światu. Olbrzymia większość patrzy na świat oczami mediów i dla nich to świadectwo będzie więcej niż wystarczające.
Innym opakowanym kłamstwem są rysunki "rekonstrukcyjne" produkowane przez ewolucjonistów. Można ich wiele znaleźć w publikacjach ewolucjonistycznych. Na tych rysunkach pół-ludzie i pół-małpy są rodziną. Z włochatym ciałem, lekko pochyloną postawą i twarzą pośrednią między twarzą człowieka i małpy, stworzenia te rysowane są według tzw. skamieniałości odnalezionych przez ewolucjonistycznych "uczonych".
Jednak rysunki te nie mają najmniejszego sensu, ponieważ znalezione skamieniałości informują jedynie o szkielecie organizmów. Nie dają one żadnej wiedzy, jak "włochate" miały one ciała. Podobnie nie można mieć informacji na temat ich nosów, uszu, ust i włosów. Jednak w większości wypadków ewolucjoniści rysują takie organy jak nosy, usta i uszy jako półludzkie i półmałpie.
Na tej drodze można otrzymać wyimaginowane formy pośrednie przez dodanie nosa, uszu i ust małpy do ludzkiej czaszki.
Ewolucjoniści wymyślają tak nadęte historie, że mogą łączyć wiele różnych twarzy z tą samą czaszką. Dobrym tego przykładem są trzy całkowicie niepodobne rekonstrukcje skamieniałości zwanej Australopithecus Robustus (Zinjanthropus). Innym przykładem ilustrującym wielkość mocy wyobraźni ewolucjonistów jest wyimaginowany Człowiek z Nebraski, "odkryty" z zęba świni i rysowany razem ze swą rodziną, o wyglądzie półczłowieka i półmałpy.
Te wyimaginowane rysunki zadowalają wielu ludzi wierzących w ewolucję. Jak znakomici uczeni mogli fabrykować wszystkie te tablice?
Uczeni ci "fabrykują" te tablice w dosłownym sensie tego słowa, gdyż ewolucjonizm jest niczym więcej, jak tylko tworem logicznym, którego nie można potwierdzić przy pomocy żadnego istotnego (empirycznego) odkrycia. Powodem, dla którego te twory są publikowane po wszystkich rejonach świata przez półtora stulecia jako absolutnie pewny fakt, jest to, że wspierają one nowożytny porządek świata, rządzony przez świeckie systemy ideologiczne. W artykule niniejszym zarysowałem już, że ideologie tego porządku świata potrzebują koncepcji darwinowskiej do uzasadnienia swojego istnienia, a przez to utrzymują stale w mocy to wielkie zwiedzenie.
Wniosek
Wszelka informacja ujawniona przez współczesną biologię pokazuje, że pochodzenia życia, w szczególności molekularnej struktury organizmów żywych, nie można wyjaśnić w żaden sposób koincydencją. Najwyższa świadomość rządząca całym Wszechświatem jest ostatecznym świadectwem istnienia Boga. Faktycznie znakomitości z mikrobiologii doszły do stanowiska, na którym nie mogą już bronić ewolucjonizmu. Zamiast tego zaczyna się wśród tych uczonych rozpowszechniać inna teoria: teoria "świadomego projektu".
Uczeni broniący tej teorii uważają, że jest oczywiste, iż życie zostało stworzone przez świadomego "projektanta". Mają oni na widoku bardzo istotną rzeczywistość i bardzo prostą logikę: system złożony lub bardzo szczegółowa konstrukcja może ewoluować jedynie przy wsparciu świadomego projektu. Na przykład nikt, kto widział górę Rushmore w USA, nie będzie wątpił, że twarze na tej górze zostały zaprojektowane, gdyż twarze czterech amerykańskich prezydentów wyrzeźbione na tej górze faktycznie są dziełem sztuki. Byłoby całkowitym nonsensem, gdyby ktoś przyjął, że zostały one utworzone przez koincydencję, czyli przez jakieś naturalne czynniki w rodzaju wiatru, trzęsień ziemi czy uderzeń pioruna.
Oto gdzie prowadzi nas nauka. W miarę badania świata ożywionego, ujawnia się projekt, który świadczy nam o Bogu i Jego wiecznej mocy. Bóg ujawnia się nam przy pomocy doskonałego porządku, jakie stworzył we Wszechświecie. Ale ewolucjoniści pozostają z niczym, gdyż niezdolni są uznać tę istotną rzeczywistość. Dopóki nie przyznają się do błędu, będą trwali w chaosie.
Harun Yahya
Przypisy
* Przyp. red.: Harun Yahya jest tureckim kreacjonistą i muzułmaninem, co zadaje kłam rozpowszechnianym przez ewolucjonistów twierdzeniom, że kreacjonizm jest zamaskowaną formą fundamentalistycznego chrześcijaństwa. Patrz dalej w tym numerze tekst Kazimierza Jodkowskiego, Harun Yahya jako czołowy przedstawiciel islamskiego kreacjonizmu (s. 269-274).
[1] Przyp. tłum.: Autor stwierdza to zbyt mocno. Czasami rzeczywiście tak jest, ale są takie miejsca w białku, gdzie dany aminokwas można zastępować innym i nadal otrzymywać funkcjonalne białko. Por. Michael J. Behe, Biologiczne mechanizmy molekularne. Eksperymentalne poparcie dla wniosku o projekcie, w: Kazimierz Jodkowski, Metodologiczne aspekty kontrowersji ewolucjonizm-kreacjonizm, Realizm. Racjonalność. Relatywizm t. 35, Wyd. UMCS, Lublin 1998, s. 503 [496-511].
Źródło: Na Początku..., wrzesień 2001, nr 9 (146), s. 260-269. (Harun Yahya, The Myth Collapses: The Theory of Evolution; artykuł nadesłany do Na Początku... Z jęz. ang. za zgodą Autora tłumaczył Kazimierz Jodkowski)