Mieczysław Pajewski, "Molibden, kierowana panspermia i ostateczny ratunek przed kreacjonizmem" (2002)
s. 82
Hipoteza panspermii, której twórcą jest Svante Arrhenius, była dość popularna, a przynajmniej głośna w 19-tym stuleciu. Według niej życie nie powstało na Ziemi, lecz istniało od zawsze w wiecznym Wszechświecie i przenosiło się od jednego układu słonecznego do drugiego w postaci zarodników mikroorganizmów. Popierało tę teorię odkrycie wiatru słonecznego. Według zwolenników panspermii po całym Wszechświecie krążyły pchane wiatrem gwiezdnym zarodniki mikroorganizmów i jeśli trafiły na odpowiednią planetę, uruchamiały proces ewolucji.
Przeciwko tej teorii wysuwano argument, że życie nie może przetrwać w Kosmosie istniejących tam zabójczych warunków, głównie niskiej temperatury i promieniowania kosmicznego. Jednak wspólnota uczonych nie osiągnęła w tej sprawie jednomyślności i od czasu do czasu pojawiają się pomysły, że życie jednak przyszło na Ziemię z Kosmosu (zwłaszcza gdy upadają hipotezy jego ziemskiego pochodzenia). Pewną zmodyfikowaną wersję hipotezy panspermii utrzymują nawet kreacjoniści.
s. 83
Hugh Ross uważa, że stworzone i istniejące na Ziemi życie „zaśmieca” zarodnikami otaczającą naszą planetę przestrzeń kosmiczną i przypuszcza, że na Marsie odnajdzie się ślady życia, tyle że ziemskiego pochodzenia (odwrotnie więc niż w głośnych — i dodajmy z kreacjonistyczną satysfakcją — nieudanych pomysłach związanych z tzw. marsjańskim meteorytem, w którym miały się znajdować ślady życia powstałego na Marsie).
Hipoteza kierowanej panspermii została wysunięta przez Francisa H.C. Cricka i Leslie E. Orgela ("Directed panspermia", Icarus 1973, vol. 19, s. 341-346). Sugerowali oni, że Ziemia oraz inne sterylne planety zostały świadomie „zarażone” życiem przez jakieś inteligentne istoty żyjące w odległych układach planetarnych, które znacznie, o miliardy lat, wyprzedzają nasz własny rozwój ewolucyjny (i obecnie mogą nawet już nie istnieć). Hipoteza taka jest panaceum na wszystkie niepowodzenia związane z „naukowym” (tzn. naturalistycznym) wyjaśnieniem pochodzenia życia ziemskiego. Crick uznał, że naturalistyczne powstanie życia na Ziemi graniczy z cudem i że wobec tego trzeba szukać innego wyjaśnienia:
Uczciwy człowiek uzbrojony w całą dostępną obecnie dla nas wiedzę, może jedynie stwierdzić, że w pewnym sensie powstanie życia wydaje się aktualnie niemal cudem, tak wiele jest warunków, które musiałyby być spełnione, by ono miało miejsce. [1]
Co prawda — mówią zwolennicy kierowanej panspermii — na Ziemi życie nie mogło powstać spontanicznie, bo nie ma tu odpowiednich ku temu warunków, ale we Wszechświecie jest mnogość gwiazd i planet i na jednej z nich mogły istnieć bardziej sprzyjające warunki, by powstało życie. Cywilizacja tam rozwinięta, rozumiejąc swoją unikatowość, zdecydowała się „pomóc” Wszechświatowi rozsyłając na wszystkie strony odpowiednio spreparowane zarodniki.
s. 84
Dlaczego jednak Crick i Orgel uznali, że na Ziemi istniejące tu życie nie mogło spontanicznie powstać? Powód dotyczy molibdenu, pierwiastka niezwykle na Ziemi rzadkiego, który jednak odgrywa kluczową rolę w wielu enzymach.[2]
Okazuje się, że najwcześniejsze znane organizmy na Ziemi, cyjanofity oraz niektóre bakterie zdolne były przechwytywać azot z atmosfery wiążąc z nim wodór. W rezultacie powstawała cząsteczka rozpuszczalna w wodzie, którą komórki mogły wykorzystywać. Proces ten dawne mikroorganizmy, jak i odpowiadające im współczesne gatunki, uruchamiały i uruchamiają z najwyższą łatwością. Dopiero niedawno wyjaśniono po wielu latach intensywnych badań, jak to się dzieje, że organizmy o średnicy ułamka milimetra potrafią przechwycić względnie nieaktywne chemicznie cząsteczki azotu z atmosfery. Badania Hughesa, Picketta i Talarmina z Sussex University oraz Pombeiro z Lizbony pokazały, że kluczową rolę odgrywa enzym zwany nitrogenazą, który zawiera atom molibdenu. [3]
Molibden razem ze specjalnym białkiem przyciąga cząsteczkę azotu N2. Azot łączy się z jonami wodoru H+ pochodzącymi z wody, podczas gdy molibden dostarcza elektronów. Powstaje amoniak NH3. Podobny efekt otrzymuje się w laboratoriach w bardzo skomplikowany sposób, przy wysokich temperaturach i przy dużym nakładzie energii. Żywa komórka robi to samo w temperaturze pokojowej, korzystając jedynie z energii słonecznej zdobytej przez chlorofil. [4]
Nie jest jednak pewne, czy hipotezę kierowanej panspermii należy
s. 85
traktować poważnie. Obaj jej twórcy wypowiadają się co do niej z pewnym dystansem. Crick tak pisze, jakby to Orgelowi bardziej na niej zależało niż jemu:
Czy istnieją jakieś cechy wspólne wszystkim organizmom żywym, które wydają się być niezwykłe? W naszym oryginalnym artykule Orgel i ja zasugerowaliśmy, że pierwiastek molibden wydaje się występować obficiej w organizmach żywych, niż można by tego oczekiwać na podstawie jego naturalnego występowania w skałach. Niektórzy wskazywali, że chociaż molibden jest rzadki w skałach, to mogło go być więcej w wodzie morskiej. Na to Orgel odpowiadał, że chociaż tak jest w przypadku dzisiejszych oceanów, to jest nieprawdopodobne, by molibden był obecny w takich ilościach w oceanie prebiotycznym, gdyż większe warunki redukujące w tamtych czasach mogły powodować rozpuszczanie się jego soli. [5]
Sam Crick niezbyt akceptował argumenty Orgela. Jego zdaniem nawet jeśli w prebiotycznym oceanie było mało molibdenu, to wczesne organizmy mogły się nauczyć koncentrować go w sobie w jakiś bliżej nieznany sposób.
Z kolei jednak Orgel uważał hipotezę kierowanej panspermii za pewnego rodzaju żart. Żart ten jednak miał poważną intencję: wskazywał na nieadekwatność wszystkich wyjaśnień ziemskiego pochodzenia życia. [6]
Jeśli jednak nawet sam Crick i Orgel nie traktowali zbyt poważnie swojej hipotezy, to jednak byli tacy, którzy uważali, że hipoteza ta jest jedynym ratunkiem wobec niepowodzeń wszystkich proponowanych naturalistycznych mechanizmów genezy życia, zgodnie z tym, co napisał pewien antykreacjonista:
s. 86
(...) daje alternatywne wyjaśnienie pochodzenia organizmów żywych i jako taka ofiarowuje odpowiedzi na pytania stawiane przez fundamentalistycznych kreacjonistów. Po pierwsze, z perspektywy naukowej książka Cricka pokazuje, że ewolucyjne pochodzenia życia (nawet jeśli jest tak nieprawdopodobne, jak mówią kreacjoniści) musiało nastąpić tylko raz we Wszechświecie, by w końcu rozpowszechnić się w całym Kosmosie. Po drugie, książka ta pokazuje, że jeśli istnieją problemy z pokazaniem, jak życie na Ziemi mogło powstać przez przypadek w naturalistycznej ramie roboczej (ponieważ być może nasza planeta nie jest wystarczająco wiekowa), to hipoteza kierowanej panspermii ofiarowuje pewne możliwe rozwiązanie. Po trzecie, jeśli musimy zaproponować podobnego do człowieka „stwórcę”, by wyjaśnić życie na Ziemi, to nie ma powodu, by taki stwórca nie mógł być obcą cywilizacją raczej niż istotą nadprzyrodzoną. [7]
Poważnie hipotezę kierowanej panspermii traktowali Hoyle i Wickramasinghe. Ich zdaniem geny i wirusy były wysyłane na Ziemię, by opadały na jej powierzchnię ze stratosfery i były przyswajane przez organizmy. Tak więc ich zdaniem nie tylko samo powstanie życia, ale i późniejsza jego ewolucja odbywała się wskutek interwencji z Kosmosu. [8]
Mieczysław Pajewski
Przypisy
[1] Francis Crick, Life Itself: Its Origin and Nature, Simon and Schuster 1981, s. 88.
[2] Por. R.E. Dickerson, "Chemical Evolution and the Origin of Life", Scientific American, September 1978, vol. 239, No. 3, s. 62.
[3] Por. D. Hughes, C. Pickett, R. Richards and A. Pombeiro, "Molybdenum lies at the heart of Nitrogen Fixation", New Scientist 10th April 1986, s. 30.
[4] Por. E.J. Ambrose, "The Mirror of Creation", Theology and Science at the Frontiers of Knowledge, Number 11, Scottish Academic Press, Edinburgh UK 1990, s. 80.
[5] Crick, Life Itself..., s. 143-144.
[6] Por. John Horgan, "In the Beginning...", Scientific American February 1991, s. 125 [116-125].
[7] H. James Birx, Review of Life Itself: Its Origin and Nature by Francis Crick (New York: W.W. Norton, 1981), Creation/Evolution Fall 1982, Issue X, s. 42 [41-42].
[8] Por. Fred Hoyle and Chandra Wickramasinghe, Evolution from Space: A Theory of Cosmic Creationism, Simon and Schuster, Inc., New York 1981.
Źródło: Na Początku...marzec-kwiecień 2002, nr 3-4 (153-154), s. 82-86.