Bliskie spotkania śmiertelnego rodzaju
Najnowsze badania pasa asteroid Edgewortha-Kuipera ujawniają "zadziwiające okoliczności" wymagane, aby nasz Układ Słoneczny stał się odpowiednim miejscem dla życia. [1] Sam ten pas jest niedawnym odkryciem. Składa się on z tysięcy asteroid krążących poza orbitą Neptuna. W styczniu 2000 roku międzynarodowy zespół astronomów rozpoznał, że orbity tych asteroidów wiernie rejestrują bliskie spotkania naszego Słońca z innymi gwiazdami w okresie ubiegłych 4,6 miliarda lat.
Wyliczenia tego zespołu pokazują, że w ciągu pierwszych stu milionów lat istnienia naszego Słońca zbliżyła się do niego inna gwiazda na odległość mniejszą niż dziesięć miliardów mil. (Aby to sobie wyobrazić, zauważmy, że Pluton, najbardziej odległa planeta, krąży w odległości 4 miliardów mil.) Pokazują one także, co by się zdarzyło w naszym Układzie Słonecznym, gdyby nastąpiły dodatkowe bliskie spotkania: wiele asteroid rozsypałoby się w pył. Ten pył oddziaływałby z gazowymi gigantami (jak Jowisz) w taki sposób, że powodowałby ich przesuwanie się ku gwieździe. To przesuwanie się zdestabilizowałoby orbity innych planet, kończąc w ten sposób jakąkolwiek możliwość życia w takim układzie.
Właśnie ten wzorzec przesuwania się widzimy w orbitach dotąd odkrytych czterdziestu pozasłonecznych planet. Wzorzec ten, spowodowany przez bliskie spotkania z gwiazdami, jest normą dla układów planetarnych — konkluduje zespół badawczy. Nasz Układ Słoneczny miał nadzwyczajne "szczęście", gdyż powstał w bardzo małej i luźnej chmurze gwiazd, usytuowanej dość daleko od spiralnego ramienia, w którym gwiazdy są gęściej upakowane. A ponieważ nasz Układ Słoneczny krąży wokół rdzenia naszej galaktyki w odpowiedniej odległości i z odpowiednią prędkością, pozostaje w tej bezpiecznej, rzadko wypełnionej strefie naszej galaktyki. [2]
Uważam, że takie "szczęście" w połączeniu z wieloma innymi precyzyjnie dopasowanymi cechami, które czynią nasz Układ Słoneczny, a zwłaszcza naszą planetę, miejscem zdolnym do posiadania życia, można lepiej wyjaśnić jako dzieło rąk Bożych.
Obliczenia wspomnianego zespołu badawczego pokazują także, że gdyby nasz Układ Słoneczny nie podlegał żadnym spotkaniom gwiezdnym, to gazowe giganty w rodzaju Urana i Neptuna formowałyby się poza orbitą Plutona. Należy jeszcze określić, jaki skutek miałyby te odległe gazowe giganty na komety i asteroidy w ich pobliżu (nie wspominając o przetrwaniu życia na Ziemi).
Hugh Ross
Przypisy
[1] Por. Shigeru Ida, John Larwood, and Andreas Burkert, Evidence for Early Stellar Encounters in the Orbital Distribution of Edgeworth-Kuiper Belt Object, Astrophysical Journal 2000, vol. 528, s. 351-356.
[2] Por. Guillermo Gonzalez and Hugh Ross, You Must Be Here, Facts for Faith 2000, vol. 1, No. 2, s. 36-41.
Źródło: Na Początku... maj-czerwiec 2000, nr 5-6 (129-130), s. 159-160. (Hugh Ross, Close Encounters of a Deadly Kind, Connections. News and Views 2000, vol. 2, No. 2, s. 2. Z języka angielskiego za zgodą Autora tłum. Mieczysław Pajewski)