Personal tools
You are here: Home Members jkaliszczyk's Home Ateista podżegacz

Ateista podżegacz

Konkurujące ze sobą kościoły sprzedają wiarę z taką żarliwością, z jaką sprzedaje się szampony, by wyrwać od ludzi sporo grosza

Bądźcie sceptyczni – naprawdę badajcie swoją wiarę. Pytajcie się siebie o dowody. Zastanówcie się nad faktem, że najprawdopodobniej wiarą, którą wyznajecie, jest ta, w jakiej zostaliście wychowani. A gdyby was wychowano w innej wierze, to czy równie żarliwie byście ją wyznawali?

Dla Richarda Dawkinsa gwałtowny wzrost wiary oznacza zanurzenie się w otchłań absurdu. Ten mówiący bez ogródek naukowiec i profesor Oksfordzkiego Uniwersytetu, nazywany również „rottweilerem Darwina”, stanowczo i ze swadą uzasadnia swój punkt widzenia w najnowszej książce zatytułowanej „The God Delusion” (Bóg urojony)."Jeśli ta książka osiągnie zamierzony efekt, wierzący czytelnicy, którzy się za nią zabiorą, po jej lekturze będą ateistami", pisze Dawkins we wstępie. Według autora wszystkie religie to zabobony, a wiara powoduje ignorancję, opresję i konflikty. W zbyt dużym stopniu ją respektujemy, a za mało kwestionujemy. Tymczasem nauka ewolucji, oferująca znakomite wyjaśnienie naszych początków i naszego istnienia, jest miażdżona przez "nieuków", jak mówi autor.

Wraz z "Letter to a Christian Nation" Sama Harrisa, książka trafia w serca – obie pojawiają się na liście bestsellerów "New York Timesa", a Dawkins jeździ właśnie po całym kraju z odczytami.

Pamela Miller: Proszę opisać, jak Ameryka zareagowała na pana książkę.

Richard Dawkins: Zdecydowanie satysfakcjonująco. Spotkałem się z szerokim odbiorem i oszałamiającym aplauzem, nawet w bastionie konserwatywnego chrześcijaństwa – stanie Kansas czy w Lynchburgu, rodzinnym mieście Jerry’ego Falwella (pastora amerykańskiego Kościoła Baptystów, teleewangelisty i przywódcy wpływowego niegdyś konserwatywnego ruchu politycznego Moralna Większość – przyp. ONET). Odkryłem w tych miejscach wiele tłumionych uczuć. Ludzie, którzy kwestionują wiarę, czują się tam spychani na dalszy plan, a wręcz uciskani.

Ale czy książka jest w stanie nakłonić czytelników do zmiany zdania?

Nie mam konkretnych dowodów, by odpowiedzieć na to pytanie. Ale na pewno dodaje ona ludziom odwagi w ujawnianiu swojej postawy i mówieniu o niej. Sondaże wskazują, że liczba ateistów (amerykańskich) to około 10 procent populacji. A to więcej niż liczba amerykańskich Żydów, którzy mają bardzo wpływowe lobby. Gdyby ateiści się zorganizowali, stanowiliby znaczącą siłę.

Dlaczego pana zdaniem Amerykanie są tak bardzo religijni?

Jedna z hipotez to - paradoksalnie - konsekwencja rozdziału kościoła od państwa. W Wielkiej Brytanii, gdzie religia ma status państwowy, postrzega się ją jako coś nudnego. W Stanach Zjednoczonych to kwestia własnego wyboru. Konkurujące ze sobą kościoły sprzedają wiarę z taką żarliwością, z jaką sprzedaje się szampony, by wyrwać od ludzi sporo grosza.

Inna teoria mówi o tym, że Amerykanie - naród imigrantów - pozostawili swoje liczne rodziny zagranicą, przez co odczuwają pewną pustkę i odnajdują w kościele coś w rodzaju substytutu krewnych. A do tego Amerykanie są tak naiwni – proszę spojrzeć, jak pędzili na zachód, błędnie wierząc, że znajdą tam złoto i staną się bogaci.

Był pan kiedykolwiek człowiekiem wierzącym?

Nie, ale też nigdy mnie nie indoktrynowano. Uczęszczałem do szkoły, gdzie codziennie chodziło się do kaplicy, ale kościół anglikański to już słabnący wirus. (…)

Proszę wyjaśnić, dlaczego odrzuca pan agnostycyzm – twierdzenie, że nie możemy być zupełnie pewni, czy Bóg istnieje, czy nie.

Oczywiście, że nie można dowieść, że Bóg nie istnieje. Tak jak nie można zaprzeczyć istnieniu innych bóstw i wierzeń. Co powie pani na Latającego Potwora Spaghetti (bóstwo satyrycznej religii, wymyślonej jako parodia religii monoteistycznych w proteście przeciwko nauczaniu teorii inteligentnego projektu w szkołach w USA na równi z teorią ewolucji – przyp. ONET)? Nie udowodni pani, że nie istnieje. Wszyscy określamy się mianem ateistów, jeśli chodzi o wróżki, jednorożców czy Posejdona na dnie mórz. A czym różni się od nich Bóg ze Starego czy Nowego Testamentu?

"Imagine"Johna Lennona stało się hymnem ateistów. Jak pana zdaniem wyglądałby świat bez religii?

Być może przypominałby nowoczesną Szwecję. Albo świat, w jakim żyją najbardziej wykształceni ludzie, gdzie na religię nie ma miejsca, a mimo to ich życie jest bogate. Jednak to pytanie sugeruje, jakby wyobrażenie sobie świata opartego na faktach było niemożliwe.


 
Podczas drogi do pracy mijam siedem czy osiem kościołów, meczetów i synagog. Muzea i galerie zawierają tysiące dzieł inspirowanych wiarą. Religia stanowi tak silnie część architektury, sztuki, codziennego życia. Gdzie byśmy byli bez niej?

Na wiele z tych rzeczy możemy spojrzeć jak na historyczne czy kulturowe relikty. Jednym z powodów, dlaczego sztuka jest tak bardzo związana z religią, jest to, że kiedyś prace były zamawiane przez kościół. Gdyby tak nie było, być może dla Bacha inspiracjami do napisania jego oratoriów stałaby się piękna Droga Mleczna; być może talent Michała Anioła, którego efekty możemy podziwiać w Kaplicy Sykstyńskiej, rozwinąłby się gdzieś indziej w chwale dla naukowych reguł, które również mogą wzbudzać wielki zachwyt.

Niektórzy krytycy mówią, że pan niesprawiedliwie wrzuca wszystkich wierzących do jednego worka – od Osamy bin Ladena po Dietriecha Bonhoeffera, bohaterskiego przeciwnika nazizmu – wszystkich, w gruncie rzeczy, uważa pan za głupców. Czy to sprawiedliwe?

Och, tu staje się to trudne. Żeby było jasne, Bonhoeffer - jak i Tomasz z Akwinu czy św. Augustyn oraz wielu innych teologów - nie był głupcem. Jednakże staję po stronie Sama Harrisa, który twierdzi, że szacowni, nieużywający przemocy i bardzo przyzwoici wierzący ludzie torują drogę dla ekstremistów, ucząc, że wiara jest cnotą, zamiast zachęcać nas do tego, byśmy pielęgnowali rozumowanie oparte na faktach. Ekstremiści z różnych środowisk prawdopodobnie staną się agresywni, bo skoro jako dzieciom mówi się im, że wiara jest pozytywną i dobrą rzeczą, nie trzeba tego udowadniać. Wiele osób sądzi, że im bardziej trzymamy się wiary w obliczu braku dowodów, tym większą jest to cnotą. "Nie możesz polemizować z moją wiarą" - mówią. A dlaczegóż by nie? Czym różni się wiara od innych spraw, nad którymi zastanawiamy się i debatujemy?

Ale czy wartością nie jest społeczeństwo, w którym żyją obok siebie wyznawcy różnych religii, tolerując wzajemnie swoje wyznania?

Oczywiście, że wartością jest spokojne, przyjazne społeczeństwo. Jednak pluralizm sam w sobie nie stanowi chwalebnej wartości. Co dobrego w tej różnorodności, jeśli włączyć do niej Amiszów, świadków Jehowy czy innych ludzi, którzy nie zapewnią swoim dzieciom właściwej medycznej opieki, gdy te będą jej potrzebować.

Od samych początków ewolucji rodzaj ludzki przejawia cechy świadczące o jego religijności. Czy nie należy przyznać, że człowieczeństwu nieodłącznie towarzyszy poczucie istnienia Boga?

Być może mamy coś wrodzonego, co trochę odpowiada jakiemuś aspektowi religii. Wiele osób chce wiedzieć, skąd się wzięło, wiele osób odczuwa pewien strach, gdy nocą spogląda na gwiaździste niebo. Ja też do nich należę. Ale nie uważam, że musimy to nazywać religią, chyba że nazwiemy to religią w Einsteinowskim ujęciu, to znaczy rodzajem cudu niezwiązanego z żadną wiarą w siły nadprzyrodzone.

Po huraganie "Katrina" napłynęła liczna pomoc i pieniądze od ludzi wierzących. Szczerze mówiąc, to takie wspólnoty zrobiły najwięcej. Czy to nie cenna rzecz, że możemy mieć takie miejsca, w których ludzie dobrej woli i wierzący mogą się zbierać i działać?

Nie chciałbym być zbyt cyniczny, ale proszę nie zapominać, że kościoły i organizacje religijne są zwolnione z płacenia podatków i nie dotyczą ich ograniczenia nałożone na organizacje non-profit. Szczerze, to byłby to skandal, gdyby religijne organizacje nie udzielały pomocy. To po pierwsze. Druga rzecz - w kraju, w którym 90 procent stanowią wierzący, w takiej sytuacji należy spodziewać się 90 procent pomocy właśnie od wierzących.

Co w głównej mierze chciałby pan przekazać ludziom wierzącym?

Bądźcie sceptyczni – naprawdę badajcie swoją wiarę. Pytajcie się siebie o dowody. Zastanówcie się nad faktem, że najprawdopodobniej wiarą, którą wyznajecie, jest ta, w jakiej zostaliście wychowani. A gdyby was wychowano w innej wierze, to czy równie żarliwie byście ją wyznawali?


Źródło: THE NEW YORK TIMES, 15-11-2006, http://czytelnia.onet.pl/0,1371718,1,artykuly.html

Document Actions
« November 2024 »
November
MoTuWeThFrSaSu
123
45678910
11121314151617
18192021222324
252627282930