Narzędzia osobiste
Jesteś w: Start Artykuły Kreacjonizm przyrodniczy (naukowy) Pochodzenie życia Eugeniusz Moczydłowski, "Neutralizm metodologiczny"

Eugeniusz Moczydłowski, "Neutralizm metodologiczny"


> <br>

Eugeniusz Moczydłowski

NEUTRALIZM METODOLOGICZNY W NAUCE – BZDURA, UTOPIA

CZY KONIECZNOŚĆ?

Współczesna nauka, jak żaden inny element cywilizacji zachodniej, kształtuje życie ludzi. Odpowiada w znacznym stopniu za to jak żyjemy, a nawet co myślimy. Nauka zmieniła nasze otoczenie i światopogląd. Odpowiada za upadek chrześcijaństwa, które było fundamentem rozwoju, także nauki. Nauka posiada wyjątkowy, nienaruszalny, wysoki status w wielu społeczeństwach. Rzadkie refleksje ukazujące niebezpieczeństwa stąd wynikające, są równie niewidoczne i niesłyszalne, jak oczywiste i niepokojące:

(...) Huxley punkt po punkcie, na podstawie tymczasem poczynionych doświadczeń historycznych dochodzi do wyobrażenia o przyszłości, do którego najważniejszych elementów należy dyktatura naukowa, w której prawdopodobnie będzie o wiele mniej gwałtu niż za Hitlera i Stalina, i w której jednostki będą bezboleśnie manipulowane przez oddział świetnie wykształconych inżynierów społecznych; wprawdzie jak pisze Huxley: „Demokracja i wolność będą tematem każdego przemówienia radiowego i artykułu publicystycznego, lecz ich treścią wewnętrzną będzie nowy rodzaj totalizmu bez gwałtów, o którym trudno byłoby powiedzieć, w jaki sposób można by go kiedyś obalić (…)”1.

Sami naukowcy zgłaszają zastrzeżenia wobec zasad funkcjonowania nauki i prezentacji jej wyników, które zamiast wspierać, hamują postęp nauki. Tak o tym pisze astrofizyk Fred Hoyle:

Wzrastałem zatem w błędnym przekonaniu, iż elita pragnie postępu w nauce, co jest najczęściej dokładnym przeciwieństwem stanu faktycznego. Wszelki realny postęp równa się rewolucji i prowadzi do drastycznych przetasowań na szczytach hierarchii naukowej. Natomiast postęp znikomy lub pozorny nie pozwala oddzielić ziarna od plew i nie stwarza zagrożenia dla establishmentu (...). Recenzowanie prac przed dopuszczeniem do publikacji to sposób stosowany przez elitę do obrony swojej pozycji. To dlatego nie udawało mi się przedrzeć przez ten system, nawet jako przewodniczącemu Królewskiego Towarzystwa Astronomicznego na początku lat siedemdziesiątych. Spotkało to też Hermanna Bondiego pod koniec lat pięćdziesiątych, mimo iż pełnił wówczas funkcję sekretarza Towarzystwa2.

Lynn Margulis podobnie wspomina próby publikacji swoich badań o pochodzeniu komórek eukariotycznych (u pierwotniaków, zwierząt, grzybów i roślin) od bakteryjnych przodków:

Artykuł został odrzucony przez ponad piętnaście czasopism naukowych, ponieważ był „niesłuszny”; był również zbyt nowatorski, by ktokolwiek mógł go ocenić”.

Academic Press odrzucił też, mimo podpisanej umowy, książkę Symbiosis in Cell Evolution.

Niels Eldridge wysoko, choć niekoniecznie prawdziwie, ocenił tą powszechnie odrzucaną teorię Margulis:

Lynn jest cudowna. Mam nadzieję, że nie jestem hurraoptymistą, ale uważam, że jej pogląd na temat symbiotycznego pochodzenia komórek eukariotycznych był największą ideą współczesnej biologii3.

Frank Tipler poddał systematycznej krytyce powszechnie stosowany system recenzowania artykułów przed publikacją. Opisuje szereg przypadków trudności z publikacją prac, które ostatecznie nobilitowały autorów przyznaniem za nie Nagrody Nobla. Podaje przykład Stephena Hawkinga, któremu początkowo odmawiano publikacji przełomowej pracy prawdopodobnie za przyczyną innego wybitnego fizyka Freemana Dysona. Przyczyny tego stanu rzeczy, nieracjonalnego i niezgodnego z celami i etyką nauki, Tipler podaje za noblistą Philipem Andersonem:

We wczesnych powojennych latach ( po drugiej wojnie światowej) karierą kierowała nauka motywowana głównie wchłanianiem wielkich odkryć i autentyczną ciekawością tego jak działa przyroda. W ostatniej dekadzie zbyt wielu, szczególnie młodych ludzi postrzega naukę jako konkurencyjną, interpersonalną grę, w której zwycięzcą nie jest ten, kto ma obiektywnie rację w naukowej rzeczywistości, ale ten, który odnosi sukcesy w pozyskiwaniu grantów, publikowaniu w Physical Review Letters, i jest notowany na stronach nowości w Nature, Science, lub Physics Today. Generalne pogorszenie jakości prac wynikające przede wszystkim z przesadnej specjalizacji i socjologii kariery, oznacza niemal literalnie, że więcej znaczy gorzej. (20th Century Physics, s. 2029). 4

Sprzeciw wobec status quo oznacza zwykle porażkę, jak w przypadku młodego naukowca Grahama, z powieści SF autorstwa dziennikarza naukowego Robinsona:

A Martin zachowywał obojętność, nigdy nie poświęcając czasu na krytykę opracowań Grahama na ten temat ani nie dodając nic, co mógłby dodać jako drugi autor i szef badań, by umożliwić opublikowanie owych prac. W przypływie gniewu i rozczarowania Graham wysłał jeden artykuł do czasopisma, bez zgody Martina, ponieważ wydawało się, że nigdy nie doczeka się zgody; artykuł odrzucono, poinformowano o tym Martina i Graham został w zasadzie wykluczony z programu, bo przed następnym wyjazdem grupy na Antarktydę nie został po prostu zaproszony.(...)

Dawny nauczyciel powiedział Grahamowi, że to oczywiste, że jego wnioski nie były zbyt mile widziane. Graham oburzył się. „Perwersja nauki!” – krzyczał. Lecz stary profesor zbeształ go. „Nie, nie, powiedział, to twoja wina; musisz być mądrzejszy. Może to nawet moja wina; powinienem cię lepiej nauczyć, jak funkcjonuje nauka”.(...)

W żadnym wypadku nie była to kwestia złego postępowania; prostota prawdy polega na tym, że nauka to kwestia zawierania sojuszy, by zyskać wsparcie przy dowodzeniu tego, co chce się udowodnić oraz przy przekonaniu innych, że to czego dowodzimy, jest bardzo ważne. Dlatego czyniło się zwykle sojuszników z własnych asystentów i doktorantów. (...) Nauka nie polega więc na automatycznym szukaniu prawdy, ale na wysiłkach ludzi, starających się umieścić fakty w „czarnej skrzynce”5.

Nie tylko rewolucyjne publikacje potykają się o system uprawiania nauki. Autorzy według Thomasa Kuhna uprawiający tzw „naukę normalną”także doświadczają braku zrozumienia, akceptacji, ostracyzmu i jawnych szykan z przyczyn pozamerytorycznych6. Tajemnicą poliszynela jest, że członek PTKr Robert Piotrowski nie obronił pracy habilitacyjnej analizującej idee Feliksa Konecznego7, gdyż praca nie zawierała potępienia rzekomego antysemityzmu filozofa. Znakomita praca habilitacyjna Josepha Ratzingera stała pod znakiem zapytania, gdyż jeden z oceniających potraktował ją jako narzędzie walki o własną, słabnącą pozycję8. Edyta Stein opisuje, jak przygotowywała się do obrony pracy habilitacyjnej starając się nie zapominać, jakie poglądy wyznają egzaminatorzy.


> <p>

Zadziwiają powody, dla których F.Hoyle’owi nie przyznano Nagrody Nobla:

Jedną z najdziwniejszych decyzji podjętych kiedykolwiek przez Komitet Nagrody Nobla było przyznanie w roku 1983 Nagrody Nobla z fizyki Willemu Fowlerowi, współpracownikowi Hoyle’a. Fowler był znakomitym fizykiem i był czołową postacią w zespole Hoyle’a, ale on sam zawsze podkreślał, że to Hoyle był inspiratorem całej pracy i dokonał przełomowego kroku wyjaśniając, w jaki sposób powstają jądra węgla. Niefortunnie jednak w późniejszych latach swojej kariery naukowej Hoyle został zwolennikiem niepoważnej teorii głoszącej, że wybuch choroby na Ziemi mogą powodować wirusy pochodzące z komet. Wydaje się, że Komitet do Przyznawania Nagród Nobla w obawie, żeby nie posądzono go o wiarę w tę koncepcję, zdecydował, że nagrody z fizyki nie przyzna Hoyle’owi razem z Fowlerem9.

Każdy kto pracował w środowisku naukowym zna tego rodzaju sytuacje, a być może sam ich doświadczył. Trudno uwierzyć, ale naukowcy chyba nie szukają możliwości korekty obowiązujących procedur, które często prowadzą do patologii w nauce, która za jeden z głównych celów stawia sobie poznawanie świata, dociekanie prawdy. Najbardziej drastycznym tego przykładem jest spór ewolucjonizmu i kreacjonizmu. Obserwuję ten spór od ćwierć wieku i nabieram pewności, że jest to największe zgorszenie w dziejach nauki. To jest wielki, niedopuszczalny skandal. Obie strony zarzucają sobie nienaukowość, nieobiektywność, ideologizację, złą wolę, stosują argumenty ad personam. Biorąc pod uwagę „małpi proces” w Dayton, który odbywał się w 1925 roku, to jawny konflikt trwa od prawie 100 lat. Obie strony mają swoje racje i obie strony w pewnych kwestiach ich nie mają lub są one wątpliwe. Można się o tym przekonać po przeczytaniu bardzo wartościowych monografii na temat tego sporu autorstwa profesora Kazimierza Jodkowskiego10.

Czy można w jakiś sposób przerwać, a przynajmniej złagodzić ten wciąż narastający konflikt?] Podjąłem próbę znalezienia takiego sposobu. Wyszedłem z założenia, że obie strony tego sporu, jak również innych kontrowersji] naukowych, chętnie podpiszą się pod słowami] św. Augustyna: Beata quippe vita est gaudium de veritate – „(...) szczęście przecież polega na radowaniu się prawdą”11 , lub ewangelicznym przesłaniem Jezusa: cognoscetis veritatem, et veritas liberabit vos – „poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli” (J 8, 32). A prawda jest taka, że każda teza ma jakieś uzasadnienie, ale często, a właściwie niemal zawsze, budzi również wątpliwości. Przyjmijmy więc zasadę, że o dopuszczeniu pracy do druku, lub przy ocenie pracy doktorskiej lub habilitacyjnej, decydować powinno możliwie najpełniejsze przedstawienie argumentów przemawiąjących za prezentowaną tezą, jak i tych, które poddają ją w wątpliwość. Takie podejście nazywam metodologicznym neutralizmm12. Piotr Lenartowicz przetłumaczył tę zasadę następująco: demonstretur omnis probabilitas – „przedstaw wszystkie możliwości”. Ale sam pomysł skrytykował, albowiem sądził, że taka procedura mogłaby sugerować, że prawda w ogóle jest nieosiągalna, a przecież według Piotra Lenartowicza - tak nie jest13. To pierwsza naturalna reakcja środowiska naukowego na propozycję metodologicznego neutralizmu: nie chcemy czegoś takiego, bo to może sugerować, że nie istnieje prawda, która oczywiście jest po naszej stronie. To nieporozumienie: przecież moja propozycja ma właśnie omijać nierozstrzygalny, jak widać od dziesięcioleci, dylemat: kto ma rację. Czyli pozostawić kwestię prawdy nierozstrzygniętą, skoro takie rozstrzygnięcie jest niemożliwe.

Mieczysław Pajewski, redaktor naczelny Problemów Genezy, uznał w debacie internetowej neutralizm metodologiczny za bzdurę wynikającą z niewiedzy na czym polega działalność naukowa. Tak o tym pisał:

Problem w tym, że ocena, co jest za, a co jest przeciw, zależy od utrzymywanych poglądów (jak to mówią w żargonie filozofowie nauki: ocena jest zrelatywizowana do akceptowanego paradygmatu). Bardzo skrajny przykład: dla mnie niezgodność teorii ewolucji (darwinowskiej) z biblijnym ujęciem stworzenia jest argumentem przeciwko tej teorii, a dla Dawkinsa – świadczy o jej słuszności. (…) neutralizm wyrasta z niemocy ujrzenia, że obie strony mają dobre racje na swoje twierdzenia. I że te racje mają oparcie w odmiennym sposobie wartościowania faktów. (…) Dodam inny przykład, bliższy naszym rozważaniom. Według neutralizmu będziemy wymagali od ewolucjonistów, by podali nie tylko „dowody na rzecz ewolucji”, jak oni je nazywają, ale także argumenty przeciw. I tu problem: czy oni powinni jako argument przeciw wymienić luki w zapisie kopalnym? Kreacjonista zawsze powie, że powinni. Ale ewolucjonista – niekoniecznie. Najczęściej będzie argumentował, że luki muszą być, że fosylizacja zachodzi bardzo rzadko, tylko przy sprzyjających okolicznościach, które nieczęsto mają miejsce, że utworzenie się skamieniałości jest cudem raczej niż reguła itd. itd. W rezultacie ewolucjonista nie poda luk w zapisie kopalnym jako argumentu przeciw ewolucji.

Dalej moja dyskusja z redaktorem Pajewskim wyglądała tak:

EM: W neutralizmie nauczano by tak: brak większości form pośrednich bardzo osłabia naturalistyczną teorie o pochodzeniu gatunków (itd.)

MP: Tak powie tylko kreacjonista, ewolucjonista już nie. I słusznie.

EM: Brak licznych artefaktów ludzkiej cywilizacji i współczesnych zwierząt w skamieniałościach, mocno osłabia biblijną tezę o zagładzie świata w powszechnym potopie, itp.

MP: A to z kolei powie tylko ewolucjonista, kreacjonista już nie. I słusznie.

Dlaczego słusznie? Wyjaśnia to profesor Jodkowski stwierdzając, że taka jest natura nauki. W nauce mamy zawsze do czynienia z uteoretyzowaniem faktów (obserwacji):

Pogląd sięga XIX w (Poincare). Współcześnie pierwszy głosił go Karl Popper w 1935 r., Michael Polanyi w 1946, ale także L. Fleck, G. Bachelard. Odrzucić należy tradycyjny pogląd, że istnieje neutralny teoretyczny język obserwacyjny, którego sens nie zależy od przyjętej teorii, i że patrząc na to samo uczeni zawsze widzą to samo14.

I to właśnie ma za zadanie zmienić neutralizm. Ma właśnie zaistnieć neutralny język bez względu na to, jakiej teorii ma bronić. O to chodzi! Mamy prawo być ewolucjonistą, kreacjonistą lub wyznawcą Kościoła Latającego Potwora Spaghetti. Mamy obowiązek podać wszystkie za i przeciw naszemu twierdzeniu i to, poza oczywistym kryterium sensu, ma być podstawą oceny opracowania, tezy. Jeśli przekonujesz, że ewolucja wyjaśnia pochodzenie świata, życia w szczególności, a zapomniałeś wspomnieć, że w zapisie kopalnym i współczesnej przyrodzie jest dramatyczny brak form pośrednich, których istnienia ta teoria bezwzględnie wymaga, nie licz na publikację. Możesz to wyjaśnić po swojemu, ale nie zapomnij napisać, co o tych wyjaśnieniach sądzą krytycy. Jeśli jesteś kreacjonistą biblijnym, to opisując Potop musisz napisać, że takie zjawisko sprzyja fosylizacji, i że ilość skamieniałości z czasu Potopu powinna być znacząca. Jeśli zapomnisz – nie licz na przychylną opinię twej rozprawy doktorskiej.

Nie można dłużej w procesie tak ważnym, jak uprawianie nauki, bawić się w grę w kotka i myszkę, w której kotek wie gdzie myszka jest ukryta, ale nie powie, bo to osłabia jego twierdzenia. Czy więc propozycja neutralizmu metodologicznego jest rzeczywiście bzdurna? Neutralizm nie jest jakimś nowym wynalazkiem. Był on stosowany od bardzo dawna. Praca Kopernika O obrotach ciał niebieskich jest tego świetnym przykładem. Neutralne są publikacje zawierające wypowiedzi antagonistów15. Całkowicie w duchu neutralizmu są napisane takie książki, jak wspomniane monografie Kazimierza Jodkowskiego oraz książka Dariusza Sagana Metodologiczno-filozoficzne aspekty teorii inteligentnego projektu16. Czasem autorzy zwracają uwagę czytelników, że w swej argumentacji chcą zachować neutralność. Rolf J. Furuli – na przykład – pisze:

Zgodnie z tradycją, dokumenty i artefakty ze starożytności interpretowano w świetle przyjętej chronologii, a znaleziska archeologiczne, które nie zgadzały się z owa chronologia, często tłumaczono ad hoc, w oderwaniu. Podejście niniejszej pracy jest odmienne, gdyż podjęto w niej próbę zebrania świadectw zarówno potwierdzających, jak i zaprzeczających, i przestudiowania tych świadectw jako takich17.

Innym przykładem może być wstęp do 6 tomowego, monumentalnego dzieła „Historia chrześcijaństwa”:

Poglądy autora niniejszych tomów zostaną w nich jasno wyłożone. Fakty i stanowiska sprzeczne z wnioskami tutaj przedstawionymi zostaną umieszczone w przypisach i omówione na tyle dogłębnie, na ile pozwoli na to rozsądne wykorzystanie miejsca. W związku z zakresem zagadnień przedstawionych w tej pracy oraz historycznych sporów związanych z poruszanymi tu tematami, nie sposób pokusić się o pełną prezentację przeciwstawnych opinii – wszak pamiętajmy, że głównym celem autora jest przedstawienie chrześcijańskiego punktu widzenia na pięć tysięcy lat naszej historii, nie zaś prezentowanie i omawianie dominującej dziś perspektywy niechrześcijańskiej. Mimo to, argumenty przeciwne moim tezom, a zwłaszcza niewygodne fakty, niepasujące do wysnuwanych tutaj wniosków, zasługują na to, by je zaprezentować i uczciwie omówić. Tak właśnie będą one potraktowane18.

Z tego względu twierdzenie redaktora Pajewskiego, że „tak się nie da uprawiać nauki” nie wydaje się uzasadnione. Wiele wskazuje na to, że raczej tak się nie chce uprawiać nauki, choćby z powodów wspomnianych na początku w wypowiedziach Sir Freda Hoyle’a i noblisty Philipa Andersona. Nie uważam, że ten pomysł nie wymaga dalszego dopracowania, doprecyzowania. Jest to z pewnością tylko drogowskaz – metodologiczna wskazówka. Jeśli przyjmie ją jako kanon, a przynajmniej dobry obyczaj postępowania większość naukowej społeczności, praktyczny przewodnik napisze samo życie. Innych sensownych propozycji – w mojej opinii – nie ma. Frank Tipler proponuje, by omijać system recenzencki szukając wsparcia autorytetów. Tak zostały opublikowane prace Einsteina oraz Circka i Watsona o odkryciu struktury DNA. Ale to nie jest dobre rozwiązanie. Pozostaje nietknięta, prowadząca do nikąd polaryzacja stanowisk (np. ewolucjonizm/kreacjonizm) i utrwalane kompromitujące patologie. Pozostajemy „my” (tzn. „naukowy establishment”) i „oni” (tzn. „uznawany za pozanaukowy - margines”)]. „My” możemy publikować recenzowane na najwyższym poziomie, lub rekomendowane przez uznane autorytety takie na przykład twierdzenia:

Materia wykazuje wrodzoną tendencję do samoorganizowania się i tworzenia złożonych układów. Tę tendencję można wykryć już w momencie powstania Wszechświata, gdy z zupełnej nicości wyłonił się okruch bezkształtnej materii. Wszechświat rozwinął się z tego hipotetycznego, doskonale prostego stanu początkowego19.

Mimo, że jak przypominają „oni”: nikt, nigdy, nigdzie nie stwierdził przypadku samoorganizacji materii.

Inny przykład:

Ponieważ istnieją takie prawa, jak grawitacja, wszechświat może i będzie tworzył się z niczego. Spontaniczne tworzenie jest przyczyną tego, że istnieje raczej coś niż nic, dlatego istnieje wszechświat, istniejemy my” - pisze Stephen Hawking. „Nie ma potrzeby angażowania Boga, by podpalił lont i sprawił, że wszechświat zaczął działać”20.

Rozumiem, że Stephen Hawking miał jakieś dobre podstawy, dane empiryczne na poparcie tej tezy. Gdyby tylko dodał – gwoli naukowej uczciwości – że nie udało się eksperymentalnie wykazać, by kiedykolwiek cokolwiek powstało z niczego. Wiemy natomiast na pewno, że wszystko niszczeje zgodnie z drugą zasada termodynamiki. Gdyby tak napisał, to przeszedłby proces recenzencki w neutralistycznej społeczności naukowej. Tymczasem nie brzmi wiarygodnie. Naukowcom, w ogromnej większości, to jednak nie przeszkadza, a zwykli ludzie kupują twierdzenia takich autorytetów, zazwyczaj bez zastrzeżeń.

Neutralizm prawdopodobnie mógłby ograniczyć opisywany przez F. Tiplera proces oceniania prac naukowych „gigantów” przez „pigmejów” nauki. Może też byłby w stanie zmienić model edukacji i nauki praktykowany powszechnie na zalecanych nam – jako wzór – uczelniach zachodu:

Na zachodnich uniwersytetach triumfy święci obecnie przede wszystkim postmodernizm, czyli stanowisko głoszące, że intelektualista może stosować dowolne metody badania, nawet jeśli są nienaukowe, nieracjonalne i pozbawione większego sensu. Współcześni intelektualiści zrezygnowali z dociekania prawdy i zajmują się dziś przede wszystkim własnymi wyobrażeniami o rzeczywistości. Nie chcą już zajmować się rzeczywistym światem, bo w trakcie edukacji uniwersyteckiej poznali dziesiątki argumentów obrzydzających im realizm poznawczy, który utożsamiają z dawnymi, rzekomo „ciemnymi” czasami (...)21.

Nie wyobrażam sobie, by naukowcy nie mieli w sobie tyle siły, by dokonać autonaprawy sposobu uprawiania i prezentacji nauki. Oni przecież aspirują do etycznej i intelektualnej elity. Jeśli jednak spytacie jakie są wady neutralizmu metodologicznego, to ja odpowiem: to tylko pobożne życzenie i nieposkromiona nadzieja kogoś spoza głównego kręgu zainteresowanych, któremu się wydaje, że wie jak być powinno. Z drugiej strony Mikołaj Kopernik też nie mógł liczyć na powszechne zrozumienie wyników swojej 20 letniej pracy.

Nie jestem z ideą metodologicznego neutralizmu całkowicie osamotniony. Robert A. Delfino w doskonałym artykule Zastąpić metodologiczny naturalizm, tak charakteryzuje to stanowisko:

Zasada metodologicznej neutralności orzeka, iż naukowcy powinni po prostu szukać przyczyn bez zakładania a priori warunków, jakie ontologicznie one muszą spełnić. Przez nie wyznaczanie jakichkolwiek warunków apriorycznych co do ich natury zasada odkrycia nie jest w żaden sposób zagrożona. Przez nie wyznaczanie jakichkolwiek warunków apriorycznych możemy podążać za faktami (świadectwami), gdziekolwiek nas zabiorą. W końcu, przez niewyznaczanie jakichkolwiek warunków apriorycznych co do natury przyczyn możemy sami się skorygować, o ile nowe badania ku temu nas poprowadzą. Skoro więc zasada metodologicznej neutralności bardziej harmonizuje z owymi trzema powyższymi zasadami, powinna być preferowana ponad zasadę metodologicznego naturalizmu, przez osoby o realistycznym podejściu do nauki.22

Wólka Przybojewska, 28 sierpnia, 2019 r.

1 Josef Pieper, O trudnościach wiary – dzisiaj, przełożyli Tadeusz Kononowicz, Piotr Waszczenko, IW PAX, Warszawa, 1994, s.148. Cytat za: A. Huxley, Nowy Wspaniały Świat poprawiony, tłum. J. Horzelski, Instytut Literacki, Paryż, 1960, s. 113, 40-41.

2 Fred Hoyle, Mój dom kędy wieją wiatry. Stronnice z życia kosmologa. Na ścieżkach nauki, Pruszyński i S-ka, Warszawa, 2001, s. 322-323.

3 cytaty za: Lynn Margulis, Gaja to twarda sztuka, w: Trzecia kultura, red: John Brockman, Wydawnictwo CIS, Warszawa, 1996, s. 182,183,193.

4 Por. Frank. J.Tipler, Refereed Journals: Do They Insure Quality or Enforce Orthodoxy? ISCID Archive, June 30, 2003, 1-12.

5 Kim Stanley Robinson, Antarktyka, Prószyński i S-ka, Warszawa, 1999, s. 214-215.

6 Por. Jerry Bergman, Slaughter of the Dissidents, The Shocking Truth About Kiling The Careers Of Darwin Doubters, Leafcutter Press, Publisher, Sothworth, 2008, s.477.

7 Robert Piotrowski, Problem filozoficzny ładu społecznego a porównawcza nauka o cywilizacjach, Wydawnictwo Akademickie DIALOG, Warszawa, 2003, s. 242.

8 Por. Elio Guerriero, Świadek Prawdy, Biografia Benedykta XVI, Przełożyła Joanna Tomaszek, Wydawnictwo WAM, Kraków, 2018, s.89-92.

9 Michael White, John Gribbin, Stephen Hawking, życie i nauka, Wydawnictwo Nukowo-Techniczne, Warszawa, 1994, s. 128.

10 Kazimierz Jodkowski, Metodologiczne aspekty kontrowersji ewolucjonizm-kreacjonizm, Realizm. Racjonalność. Relatywizm t.35, Wyd. UMCS, Lublin 1998, s.540; K. Jodkowski, Spór ewolucjonizmu z kreacjonizmem, Podstawowe pojęcia i poglądy, Wydawnictwo Megas, Warszawa, 2007, s. 260.

11 Św. Augustyn, Wyznania, [tłum.] Zygmunt Kubiak, Społeczny Instytut Wydawniczy „Znak”, Kraków, 2000, Księga X, 23.

12 Por. Eugeniusz Moczydłowski, Neutralizm, Na Początku..., nr 5-6 (129-130), 2000, s. 174-179.

13 Por. Piotr Lenartowicz SI, Re: Neutralizm, Na Poczatku..., nr 5-6 (129-130), 2000, s. 179-182.

14 Kazimierz Jodkowski, Wspólnoty uczonych, paradygmaty i rewolucje naukowe, RRR 22, Realizm Racjonalność Relatywizm, Wydawnictwo UMCS, 1990, s. 97,98,102.

15 por. K. Jodkowski (red.), Teoria inteligentnego projektu - nowe rozumienie naukowości? Wydawnictwo Megas, Warszawa, 2007. E. Moczydłowski (red.), Pan Bóg czy dobór naturalny, Megas, Białystok, 1994, 146 s.

16 D. Sagan, Metodologiczno-filozoficzne aspekty teorii inteligentnego projektu, Biblioteka Filozoficznych Aspektów Genezy, Tom 6, Instytut Filozofii Uniwersytetu Zielonogórskiego, Zielona Góra, 2015, 515 s.

17 Rolf J. Furuli, Chronologia Asyrii, Babilonu i Egiptu. Chronologia Asyrii, Babilonu, Egiptu i Persji w porównaniu z chronologią Biblii, Tom II, Wydawnictwo A Propos,
> Wrocław, 2009, s. 17.<font>

18 Warren H. Carroll, Historia chrześcijaństwa, Tom I, Narodziny chrześcijaństwa, Wektory, Wrocław, 2009, s. 14.

19 Peter Coveney, Roger Highfield, Granice złożoności. Poszukiwania porządku w chaotycznym świecie. Przekład: Piotr Amsterdamski, Prószynski i S-ka, Warszawa 1997, s.31.

20 Artykuł: „Stephen Hawking zapewnia, że Bóg nie stworzył świata”, Newsweek, 02.06.2017, https://www.newsweek.pl/stephen-hawking-o-fizyce-i-ateizmie-bog-nie-stworzyl-swiata/nyzf38w

21 Jakub Woziński, Wielka konwergencja pojęć, Najwyższy Czas!, nr 49-50 (1489-1490), 26 listopada-9 grudzień 2018, s. LIV-LV

22 Robert A. Delfino, Zastąpić metodologiczny naturalizm, artykuł zamieszczony na stronie Gdańskiego Forum Dialogu Nauki i Religii im. Heweliusza http://www.heveliusforum.org/, http://www.heveliusforum.org/Artykuly/Delfino_neutralizm.pdf . Wersja oryginalna: https://www.metanexus.net/replacing-methodological-naturalism/

Akcje Dokumentu
« Maj 2025 »
Maj
PnWtŚrCzPtSbNd
1234
567891011
12131415161718
19202122232425
262728293031