D. Russell Humphreys, "Siedem lat książki Starlight and Time" (2001)
Siedem lat temu w sierpniu wysłałem do wydawnictwa Master Books maszynopis niewielkiej książki na temat kosmologii kreacjonistycznej, zatytułowanej Starlight and Time. [1] Bez wielkiej reklamy okazała się ona nadzwyczaj popularna, osiągnęła sześć wydań, a ostatnio jej treść przedstawiono na kasecie wideo. [2] Najwyraźniej wielu chrześcijan interesuje się problemem zasugerowanym przez podtytuł książki — Solving the Puzzle of Distant Starlight in a Young Universe (Rozwiązanie zagadki światła odległych gwiazd w młodym Wszechświecie). Jeśli bowiem Kosmos jest rzeczywiście tak młody, jak mówi Biblia, to jak światło od bardzo odległych gwiazd miało czas, by dotrzeć tutaj? W konsekwencji książka oddziałała na odbiorców, wywołując zarówno korzystne, jak i wrogie reakcje.
Monografia wydana w 1987 roku przez australijskiego kreacjonistę, Barry'ego Setterfielda, [3] skłoniła mnie do zbadania tego problemu. Zasugerował on, że prędkość światła, c, była w przeszłości dużo większa. Jego konkretny model zmniejszania się prędkości światła okazał się być niezgodny zarówno z danymi empirycznymi, jak i z teorią fizyki. Problemy te zarysowałem w dodatku A mojej książki. Ale Setterfield zasługuje na uznanie za skupienie uwagi kreacjonistów na kosmologii i za postawienie przykładu, jak dawać twórcze rozwiązanie dla problemu.
Monografia Setterfielda ożywiła moje zainteresowanie Einsteinowską ogólną teorią względności, którą lekceważyłem od czasów studiów. Fizycy, tacy jak ja, często używają Einsteinowskiej szczególnej teorii względności, która traktuje o efektach dużych prędkości i okazała się być niezbędna do rozwiązywania wielu problemów fizycznych. Tylko nieliczni z nas mieli okazję używać ogólnej teorii względności, która traktuje o efektach grawitacji i przyspieszeniach niełatwo osiągalnych w laboratorium. Ale jest ona istotnym narzędziem w astrofizyce i kosmologii.
Aż do ostatniej dekady wielu młodoziemskich kreacjonistów unikało teorii względności, a w konsekwencji astrofizyki i kosmologii. Głównym powodem była niechęć do niektórych filozoficznych implikacji i logicznych paradoksów związanych z tą teorią. Jednak okazało się, że niewłaściwa filozofia i paradoksy pochodzą nie z matematycznej struktury teorii względności, ale raczej z niewłaściwej jej interpretacji. Możliwa jest lepsza interpretacja, taka, która — jak pokazuje moja książka — rozwiązuje filozoficzne i logiczne problemy. [4] Z przyjemnością zauważam, że w ostatnich latach uczeni kreacjonistyczni już nie unikają teorii względności, ale raczej poważnie ją badają i wyprowadzają lepsze zastosowania.
Czego teoretycy Big Bangu wam nie mówią
Gdy zaczynałem studiować kosmologię, przyjmowałem zwykłą błędną koncepcją Big Bangu jako Wszechświata-wyspy, jaką przyjmuje większość ludzi, włączając większość uczonych, a nawet astronomów. Jak ta większość wyobrażałem sobie Big Bang jako początek w postaci niewielkiego „kosmicznego jaja” lub małej kuli gorącej materii eksplodującej na zewnątrz w pustej trójwymiarowej przestrzeni. Po miliardach lat materia miała się gromadzić w galaktyki, grupujące setki miliardów gwiazd, w rodzaju naszej galaktyki Drogi Mlecznej. Powstałe setki miliardów galaktyk gromadziłyby się w postaci „wyspy” galaktyk na „morzu” pustej przestrzeni.
Ale w 1991 roku Roy Holt, przyjaciel i fizyk-kreacjonista, uświadomił mi, że mój obraz teorii Big Bangu był błędny. Roy żywiąc tę samą co i ja wstępną koncepcję, wskazał na pewną niespójność. W rzekomym początku Big Bangu — powiedział — intensywna grawitacja całej tej skoncentrowanej materii spowodowałaby, że zapadłaby się ona do postaci czarnej dziury, z której nie mogłaby się wydostać. Wyliczenia poparły jego stanowisko. Jeśli nasze rozumienie implikacji Big Bangu były słuszne, to nigdy nie powinien się on wydarzyć!
Wiedziałem ze swych badań, że teoria Big Bangu nie twierdzi, że początek miał miejsce w postaci czarnej dziury, ale początkowo nie rozumiałem, dlaczego. Potem uświadomiłem sobie, że faktyczna teoria, taka jaką przyjmują eksperci, nie obrazuje Wszechświata-wyspy. Znaczy to, że nie istnieje wielka pusta przestrzeń nie zajmowana przez galaktyki. Na mocy arbitralnego i nieuzasadnionego założenia eksperci otrzymali przestrzeń z grubsza jednorodnie wypełnioną galaktykami.
W matematycznym modelu Big Bangu sama przestrzeń ekspandowałaby na zewnątrz razem z kulą gorącej materii i materia ta stale wypełniałaby całkowicie przestrzeń. Nigdy nie istniałby duży pusty fragment Wszechświata. W najbardziej popularnej wersji Big Bangu, jeśli zaczniemy podróżować bardzo szybko w jakimś kierunku, dotrzemy do punktu wyjścia z przeciwnej strony i nigdy nie napotkamy wielkiego rejonu pustej przestrzeni. To uniemożliwia zdefiniowanie granicy wokół materii, a więc materia nie miałaby środka masy. Bez centrum grawitacji nie istniałaby czarna dziura na początku.
Wiedząc, że ich teorię bardzo trudno sobie wyobrazić, eksperci Big Bangu specjalnie nie próbują skorygować błędnej koncepcji Wszechświata-wyspy, jaką się powszechnie przyjmuje. Ale od czasu do czasu robią krótkie komentarze w rodzaju „Ten [obraz Big Bangu] jest błędny. [...] nie ma żadnego środka i krawędzi”. [5]
Ale co będzie, jeśli istnieje środek?
W przeciwieństwie do opowieści o Big Bangu zapis Pisma Świętego wydaje się implikować, że Wszechświat faktycznie ma wyspowy charakter. Dodatek B w Starlight and Time pokazuje świadectwo biblijne, że (a) Kosmos ma centrum i granicę dla swojej materii, poza którą istnieje przynajmniej trochę pustej przestrzeni; oraz (b) w kosmicznej skali odległości Ziemia znajduje się blisko tego centrum.
Skończony Kosmos ze środkiem grawitacji jest bardzo odmienny od Wszechświata nieograniczonego, jaki opisuje teoria Big Bangu. W tej ostatniej jeśli byśmy podróżowali od naszej galaktyki do sąsiedniej, poruszalibyśmy się „w górę” przez pierwszą połowę podróży, a potem grawitacyjnie „na dół” podczas następnej połowy. Poruszając się dalej na zewnątrz stale poruszalibyśmy się w górę i w dół, ale średnio by się to wyrównało. Na dużą skalę taki Wszechświat nie miałby żadnej części, która znajdowałaby się wyżej (grawitacyjnie) niż jakakolwiek inna część.
Ale w kreacjonistycznym Kosmosie, posiadającym centrum grawitacji, gdybyśmy podróżowali na zewnątrz środka, to średnio stale poruszalibyśmy się „w górę” w grawitacyjnym sensie. W dużej skali niebiosa znajdowałyby się na wyższym grawitacyjnym „poziomie” niż Ziemia. Księga Izajasza 55:9 mówi: „Bo jak niebiosa górują nad ziemią...”
Centrum grawitacji jest ważne, ponieważ zaczyna odgrywać rolę pewien efekt ogólnej teorii względności zwany grawitacyjną dylatacją czasu. Eksperymenty i teoria Einsteina zgodnie stwierdzają, że czas i wszystkie procesy fizyczne biegną wolniej w obszarach, które znajdują się niżej w polu grawitacyjnym, niż w obszarach, które znajdują się wyżej.
Zwykle ten efekt jest bardzo mały, ale okazuje się, że gdy ekspandujący Wszechświat miał pewien krytyczny rozmiar (był ok. 50 razy mniejszy niż jest obecnie), grawitacyjna dylatacja czasu stałaby się bardzo ważna. Moja teoria proponuje, że Kosmos w czwartym dniu Tygodnia Stworzenia miał tę krytyczną wielkość. Gdy na Ziemi upłynął jeden zwykły dzień, w odległych częściach Wszechświata zachodziłyby procesy trwające miliardy lat. Pozwala to światłu gwiazd z nawet najodleglejszej gwiazdy dotrzeć do Ziemi w trakcie lub wkrótce po czwartym dniu, tym samym dniu, w którym Bóg stworzył wszystkie gwiazdy. W czasie tego dnia miałaby miejsce większość ekspansji Kosmosu.
Jasne jest, że teoria względności zmusza nas, byśmy powiedzieli, jakimi zegarami określamy wiek Kosmosu lub czasu zdarzeń zachodzących w tym Kosmosie. Moja książka wskazuje, że Biblia określa czas przy pomocy „układu odniesienia związanego z Ziemią, a nie jakiegoś innego układu”. Pismo święte mówi i moja teoria się z tym zgadza, że Wszechświat jest młody, gdy wiek mierzymy zegarami na Ziemi.
„Wojny o światło gwiezdne”
Starlight and Time ukazał się drukiem w październiku 1994 roku. Zaledwie kilka miesięcy potem niewielka grupa przeciwników tradycyjnego historycznego ujęcia Księgi Rodzaju — że znaczy ona to, co mówi — ogłosiła „świętą wojnę” przeciwko mojej książce. Przywódcą ich był Hugh Norman Ross, którego organizacja „Reasons to Believe” propaguje teologię mocno opartą na idei Big Bangu. Dr Ross założył, że ogólna teoria względności może prowadzić do tylko jednej kosmologii, teorii Big Bangu i związanych z nią miliardów lat. Ale moja książka ofiarowuje alternatywę — kosmologię relatywistyczną, która pasuje do biblijnej skali czasu.
Starlight and Time nie wspomina Rossa, ale on słusznie widzi ją jako zagrożenie dla jego organizacji. Za jego namową zwolennicy Rossa przeprowadzili ataki w świeckich wydawnictwach [6] oraz w biuletynie kreacjonistycznym, w którym opublikowałem odpowiedzi. [7] W 1996 roku przeprowadzili szeroką kampanię listów do przywódców chrześcijańskich. W 1997 roku przerzucili się do kreacjonistycznego czasopisma naukowego. [8] Na szczęście moje odpowiedzi zadowoliły recenzentów i uciszyły krytyków. Wyniki czteroletniej debaty zostały obecnie zarchiwizowane w internecie. [9] Debata najwyraźniej zakończyła się w ubiegłym roku, gdy podkreśliłem, że zwolennicy Rossa nie chcieli skomentować licznych kluczowych pojęć i cytatów ze świeckiej literatury astrofizycznej, która popiera moją kosmologię. Ich milczenie zdradza słabość ich argumentów.
Jak traktować modele kreacjonistyczne
W przeciwieństwie do tego, jak niektórzy uczeni promują swoje teorie, nie oczekuję, by ludzie traktowali moją jak ewangelię. Na przykład wielu może preferować koncepcję dojrzałego stworzenia światła gwiazd, czcigodną teorię kreacjonistyczną, jaką skomentowałem w dodatku A mojej książki. Nawet jeśli podoba się wam moja teoria, proszę uznawać za możliwe, że może pojawić się lepsza. Sam zajmuję otwarte stanowisko i oczekuję, że będąc zatrudniony w ICR [10] spowoduję, że więcej uwagi i czasu poświęci się tej żywotnej kwestii i że przyniesie to jakieś owoce.
Zjawiska kosmiczne są tak złożone i przekraczające to, co widzimy, że byłoby szczególną arogancją zakładać, iż Bóg nie mógł zrobić tego, co powiedział, że zrobił, tylko dlatego, że nie potrafimy sobie tego wyobrazić. Nasza wyobraźnia jest bardzo ograniczona, ale nie Bóg. Nawet w kosmologii wszystko jest możliwe u Boga (Mat. 19:26). Każda teoria stworzona przez człowieka musi pasować do wiedzy, jaką Bóg nam zostawił. Bez względu na komplikacje w kosmologii możemy wiedzieć, że świat jest młody, ponieważ Pismo Święte jasno to wyraziło w niedwuznacznym kontekście, na przykład w Księdze Wyjścia 20:11: „Bowiem w sześciu dniach Pan uczynił niebiosa i ziemię”. Naszym przywilejem, naszym obowiązkiem jest próbować rozszyfrować Jego metody i myśli i oddać Mu całą chwałę i cześć.
D. Russell Humphreys
Przypisy
* Dr Humphreys był fizykiem w Sandia National Laboratories, po przejściu na emeryturę został profesorem fizyki w Institute for Creation Research.
[1] D.R. Humphreys, Starlight and Time, Master Books, Green Forest, Arkansas 1994, 137 stron.
[2] Starlight and Time, Forever Productions, Albuquerque, New Mexico 2001, 27-minutowa kaseta wideo. Można ją zamówić za pośrednictwem ICR Customer Service za $19.95, tel. 1-800-628-7640.
[3] R. Norman and B. Setterfield, The Atomic Constants, Light, and Time, SRI International, Menlo Park, California 1987.
[4] Humphreys, Starlight..., s. 84.
[5] E.R. Harrison, Cosmology: The Science of the Universe, Cambridge University Press, Cambridge, England 1981, s. 107.
[6] H.N. Ross, Progress towards resolution of the creation-date controversy, Facts and Faith 1995, vol. 11, No. 1, s. 12-13.
[7] Bible Science News 1995, vol. 33, No. 4, s. 21-22; vol. 33, No. 7, s. 12-19. R. Humphreys, S. Conner, and D. Page.
[8] Creation Ex Nihilo Technical Journal 1997-2000, vol. 11, No. 2, s. 189-201, vol. 12, No. 2, s. 174-212, vol. 13, No. 1, s. 49-55, vol. 14, No. 2, s. 69-81. P. Phillips, J. Sarfati, R. Humphreys, S. Conner, D. Page, H. Ross, M. Hunter, K. Duff, E. Fackerell i C. McIntosh. [Przyp. tłumacza: w CENTJ vol. 13, No. 1 polemiki zamieszczone są od s. 49 do s. 62, a nie do s. 55, jak twierdzi autor.]
[9] R. Wallace, The True.Origin Archive.
[10] Przyp. tłumacza: Dr Russell Humphreys pracujący dotąd w Sandia National Laboratories w New Mexico od 1 października 2001 został zatrudniony w Instytucie Badań Kreacjonistycznych w El Cajon, California (por. John D. Morris, Tackling the Big Problems Dr. Russ Humphreys Joins ICR, Acts & Facts August 2001, vol. 30, No. 8, s. 1 [1-3]).
Źródło: Na Początku... listopad-grudzień 2001, nr 11-12A (148-149), s. 347-354. (D. Russell Humphreys, Ph.D., Seven Years of Starlight and Time, Acts & Facts August 2001, Impact #338. Za zgodą Autora z jęz. angielskiego tłum. Kazimierz Jodkowski)