Ruch inteligentnego projektu przeprowadza atak na darwinizm
(Na marginesie artykułu Beth McMurtrie, Darwinism Under Attack. View that 'intelligent force' shaped life attracts students and troubles scientists, The Chronicle of Higher Education, December 21, 2001, Section: The Faculty, s.A8; http://chronicle.com/free/v48/i17/17a00801.htm)
Beth McMurtrie zauważa, że dla olbrzymiej większości uczonych ewolucja sposobami naturalnymi jest tak samo faktem, jak krążenie Ziemi wokół Słońca. Ale niewielka lecz głośna liczba biologów, chemików, filozofów i matematyków chce to zmienić. Wierzą oni, że jakiś inteligentny czynnik — większość z nich unika słowa „Bóg” — kierował historią Ziemi i że badanie naukowe może wykazać jego istnienie.
Teorię inteligentnego projektu przyjęto ciepło na ewangelicznych college'ach chrześcijańskich, gdzie czasami naucza się jej jako alternatywy dla darwinowskiego ewolucjonizmu. Na świeckich college'ach ma też nielicznych zwolenników, ale nie naucza się jej jako teorii przyrodniczej.
Filozoficzne podstawy ruchu inteligentnego projektu stanowiła książka Phillipa E. Johnsona pt. Darwin on Trial, wydana w 1991 roku (polskie wydanie w tłumaczeniu Roberta Piotrowskiego pt. Sąd nad Darwinem ukazało się w 1998 roku). Johnson jest jednak profesorem prawa. W 1996 roku biochemik z Lehigh University, Michael J. Behe, wydał książkę Darwin's Black Box, w którym argumentował, że w organizmach żywych istnieją struktury nieredukowalnie złożone, co znaczyło, że nie ewoluowały, lecz zostały zaprojektowane (autorka błędnie twierdzi, że Behe wprowadził ideę nieredukowalnej złożoności, co jest nieprawdą, gdyż przed nim wielu kreacjonistów argumentowało podobnie).
Dwa lata później matematyk William A. Dembski przedstawił ideę tzw. filtra eksplanacyjnego, przy pomocy którego można określać, czy pewne wydarzenia, np. biologiczne, rozwijały się przypadkowo czy są wytworem projektu (uzupełnijmy autorkę, że istnieje jeszcze możliwość, i Dembski ją uwzględnia, iż jakieś wydarzenie jest wynikiem obowiązywania prawa naukowego).
Ruch inteligentnego projektu atakuje teorię ewolucji w dwojaki sposób. Na płaszczyźnie filozoficznej argumentuje, że uczeni rozważają jedynie przyrodnicze wyjaśnienia i są uprzedzeni wobec świadectw empirycznych, które przemawiają na rzecz nadnaturalnej interwencji. Na płaszczyźnie naukowej zaś krytykuje przytaczane świadectwo, które ma przemawiać na rzecz ewolucji rozumianej naturalistycznie.
Do ruchu należą tacy myśliciele, którzy jak Behe wierzą, że wszystkie organizmy żywe wyewoluowały ze wspólnego przodka, oraz tacy jak Paul Nelson, którzy są młodoziemskimi kreacjonistami (poprawmy po raz kolejny autorkę: Paul Nelson nigdy nie twierdził, że jest młodoziemskim kreacjonistą, choć redagował kiedyś młodoziemskie czasopismo kreacjonistyczne Bible-Science News, a w pewnej pracy zbiorowej referował stanowisko młodoziemskiego kreacjonizmu; Nelson unika konsekwentnie deklaracji w tej sprawie).
W 1996 roku Discovery Institute (autorka nie podaje w artykule informacji na temat powstania tego instytutu) powołał do istnienia Centrum Odnowy Nauki i Kultury, dysponujące budżetem w wysokości 1 miliona dolarów rocznie. Centrum, kierowane przez profesora filozofii w Whitworth College, Stephena C. Meyera, finansuje badania naukowe, publikacje i aktywność promocyjną.
Jak dotąd teoria inteligentnego projektu zyskała uznanie tylko w niektórych religijnych instytucjach, jak Wheaton College w stanie Illinois czy Oklahoma Baptist University. Ze świeckich uniwersytetów najbliższy uznania tej teorii za godną nauczania jest Uniwersytet Kalifornijski w Berkeley oraz Uniwersytet Minnesoty. Na tym pierwszym dr chemii Jed Macosko prowadzi zajęcia zatytułowane „Świadectwo na rzecz projektu w przyrodzie?” Od studentów wymaga czytania tekstów popierających istnienie projektu, jak i zwalczających go. Zadajemy sobie pytanie — mówi — dlaczego istniejemy i skąd się wzięliśmy? A odpowiadamy patrząc na dane nauki. Macosko nie wymaga od swoich studentów, by podzielali jego mocne przekonanie w istnienie inteligentnego projektu.
Jego ojciec, Christopher, profesor inżynierii chemicznej prowadzi zajęcia w Uniwersytecie Minnesoty pt. „Pochodzenie: przypadek czy projekt?” Lektura dotyczy naukowych teorii pochodzenia życia, jak i filozofii oraz teologii.
W listopadzie 2001 roku ukazały się całostronicowe ogłoszenia w The New York Review of Books, The New Republic oraz w innych cenionych czasopismach, w których 100 uczonych wyraziło swój sceptycyzm wobec możliwości, by przypadkowe mutacje i dobór naturalny były w stanie wyjaśnić złożoność życia. Miała to być odpowiedź na głośny serial telewizyjny stacji PBS pt. „Evolution”.
Jednym z podpisanych był John L. Omdahl z University of New Mexico, według którego teoria ewolucji wywołuje w nim wrażenie pustki, gdyż nie uzasadnia moralnego zachowania się.
Innym podpisanym był Scott Minnich, profesor mikrobiologii i biochemii na University of Idaho. Na jego wstępnym kursie z mikrobiologii studenci czytają książkę Behego, ale Minnich bardzo wyraźnie zwraca im uwagę, że jego poparcie dla teorii inteligentnego projektu jest tylko jego osobistą opinią, że jest ona kontrowersyjna i nie znajduje, jak dotąd, poparcia większości uczonych. Na takich zastrzeżeniach jego zdaniem polega dobra nauka. „Czy to źle, że proszę studentów, by się zastanowili — dając im czas i wszystko to, co wiemy o biochemii i genetyce molekularnej — nad pytaniem, czy ślepy przypadek i konieczność mogą zbudować urządzenia, które znacznie przewyższają zdolność twórczą współczesnego człowieka? Czy to jest zasadne pytanie? Myślę, że jest”.
Teorię inteligentnego projektu propaguje się też na zajęciach z filozofii. Robi tak na przykład Jeffrey Koperski, profesor filozofii w Saginaw Valley State University w Michigan. Inni filozofowie zwalczają tę teorię. Robert T. Pennock, autor Tower of Babel, uważa, że skuteczne odrzucenie tej teorii wymaga wykazania, że nauka nie jest metafizycznie naturalistyczna czy ateistyczna. A to jest możliwe.
Zwolennicy teorii inteligentnego projektu, np. Bruce Chapman, przewodniczący Discovery Institute, oskarża przeciwników o spisek, mający na celu utrudnienie w przedostaniu się tej idei do kręgów naukowych. Ale ci przeciwnicy twierdzą, że to zwolennicy teorii spiskują i zamiast wysyłania artykułów do renomowanych czasopism i wygłaszania referatów na ogólnokrajowych konferencjach, publikują książki. Jednak Behe twierdzi, że wysyłał artykuły do takich czasopism i mu je odrzucono, co jest oznaką, iż są one zamknięte na nowe idee. Ewolucjonista z Brown University, Kenneth R. Miller, uważa jednak taki pogląd za stawianie sprawy na głowie. Jeśli jakiś tekst jest odrzucany, to świadczy to tylko, że jest to zły tekst. (Miller udaje, że nie wie, że sprawa nie jest taka prosta; że ocena, czy tekst jest dobry, czy zły, zależy też niejednokrotnie od akceptowanych przez recenzentów poglądów.)
Innym przykładem prześladowań miało być zwolnienie Dembskiego ze stanowiska szefa Centrum im. Polanyiego na Baylor University w Waco, w Teksasie. Dembski nadal pracuje na tym uniwersytecie, ale nie może kierować pracami, które w dużej części miały się zajmować badaniem inteligentnego projektu. Utrzymuje, że wspomniane centrum zostało zlikwidowane wskutek intensywnej presji politycznej spoza uniwersytetu. Znalazł jednak inny sposób. W grudniu 2001 roku założył Międzynarodowe Towarzystwo Badań nad Złożonością, Informacją i Projektem (ISCID). Grupa ta zajmuje się interdyscyplinarnymi badaniami systemów złożonych nie uwzględniając zewnętrznych ograniczeń programowych w rodzaju materializmu, naturalizmu czy redukcjonizmu. Będzie organizować konferencje, granty akademickie oraz wydawać internetowe czasopismo Progress in Complexity, Information, and Design. Naszych Czytelników, znających język angielski, zachęcamy do zajrzenia na internetową stronę http://www.iscid.com
Mieczysław Pajewski
Przypisy
Źródło: Na Początku... styczeń-luty 2002, nr 1-2 (151-152), s. 20-23