Narzędzia osobiste
Jesteś w: Start Groups Strefa dla członków PTKr Filozofia człowieka W języku polskim Robert Wright, "Moralne zwierzę" (fragmenty książki) (2004)

Robert Wright, "Moralne zwierzę" (fragmenty książki) (2004)

Robert Wright, Moralne zwierzę, Prószyński i S-ka, Warszawa, 2004.

Słowo światopogląd rozumiem dość dosłownie. Neodarwinowska synteza, podobnie jak fizyka kwantowa czy biologia molekularna, jest połączeniem naukowej teorii i zbioru faktów, ale w odróżnieniu od tych dyscyplin umożliwia wyjaśnienie zachowań znanych z życia codziennego. Jej zrozumienie może całkiem zmienić nasze poglądy na rzeczywistość społeczną.

 

 

 

 

 


Darwin i my

W pracy Karola Darwina O powstawaniu gatunków trudno znaleźć wzmiankę o pochodzeniu człowieka. Zagrożenia, jakie niosła ze sobą ta książka, zarówno dla biblijnej opowieści o Stworzeniu, jak i dla wiary w to, że jesteśmy czymś więcej niż zwierzętami, były oczywiste. Pod koniec ostatniego rozdziału autor zasugerował tylko, że dzięki teorii ewolucji "dużo światła padnie na problem pochodzenia człowieka i jego historię". W tym samym akapicie zaryzykował stwierdzenie, że "w dalekiej przyszłości" psychologia "będzie bazować z pewnością na nowych podstawach".1

Istotnie, przyszłość okazała się odległa. W 1960 roku, w sto jeden lat po ukazaniu się dzieła Darwina, historyk John C. Greene zauważył: " Darwin byłby rozczarowany tym, że w kwestii pochodzenia typowych ludzkich cech sprawy niewiele posunęły się do przodu poza jego własne spekulacje zawarte w O pochodzeniu człowieka. Być może byłby również zniechęcony, słysząc wypowiedź J. S. Weinera z Anthropology Laboratory Oxford University: "to niezwykle złożony problem, do którego rozwiązania nasza wiedza o ewolucji jest zbyt mała". Zorientowałby się, jak duży nacisk kładzie się na wyjątkowość człowieka jako zwierzęcia - nosiciela kultury i wyczułby tendencję do powrotu do przedewolucyjnej koncepcji, która zakładała oddzielenie człowieka od zwierząt".2

Jednak w kilka lat po wypowiedzi Greene'a pojawiły się nowe, rewolucyjne idee. Od 1963 do 1974 roku czterech biologów - William Hamilton, George Williams, Robert Trivers i John Maynard Smith - wystąpiło z koncepcjami, które udoskonaliły i rozbudowały teorię doboru naturalnego. Umożliwiły zrozumienie społecznych zachowań nie tylko zwierząt, ale również człowieka.

Początki bywają trudne i choć biolodzy z przekonaniem rozprawiali na temat altruizmu mrówek czy ukrytej logiki ptasich zalotów, to o zachowaniu człowieka wypowiadali się ostrożnie lub wcale. Nawet dwie epokowe książki, w których dokonano syntezy nowych koncepcji - Sociobiology E. O. Wilsona (1975) i Samolubny gen Richarda Dawkinsa (1976, wyd. polskie 1996) - niewiele uwagi poświęcają naszemu gatunkowi. Dawkins stara się unikać tematu, a Wilson porusza go w ostatnim, krótkim (28 z 575 stron) rozdziale, mającym, jak sam przyznaje, spekulatywny charakter.

Od połowy lat siedemdziesiątych próby wyjaśnienia biologicznych podstaw zachowań człowieka przybrały na sile. Mała, ale rosnąca grupa badaczy zajęła się zagadnieniami, które Wilson nazwał "nową syntezą", i przeniosła je do nauk społecznych, próbując dokonać ich gruntownej rewizji. Wykorzystali oni teorię Darwina do wyjaśnienia pochodzenia gatunku człowieka i w tym celu posłużyli się nowymi danymi. Badacze mimo licznych nieuniknionych niepowodzeń osiągnęli również spory sukces. Choć nadal uważają się za okopaną na bojowych pozycjach mniejszość (czasem można odnieść wrażenie, że po cichu się z tego cieszą), widać wyraźnie, że zyskali szacunek w środowisku naukowym. Uznane czasopisma naukowe z dziedziny antropologii, psychologii i psychiatrii publikują dziś artykuły autorów, którzy dziesięć lat temu nie wychodzili poza łamy napuszonych pism o wyraźnie darwinowskim odchyleniu. Powoli, lecz nieubłaganie rodził się nowy światopogląd.

Słowo światopogląd rozumiem dość dosłownie. Neodarwinowska synteza, podobnie jak fizyka kwantowa czy biologia molekularna, jest połączeniem naukowej teorii i zbioru faktów, ale w odróżnieniu od tych dyscyplin umożliwia wyjaśnienie zachowań znanych z życia codziennego. Jej zrozumienie może całkiem zmienić nasze poglądy na rzeczywistość społeczną. Gdy spojrzymy na rzeczywistość społeczną przez pryzmat neodarwinowskiej syntezy, nasze poglądy mogą ulec radykalnej zmianie.

Zagadnienia, które oczekują na wyjaśnienie z punktu widzenia biologii ewolucyjnej, należą zarówno do sfery przyziemnej, jak i duchowej i dotyczą wszystkiego, co ważne: miłości, seksu (czy mężczyźni i kobiety naprawdę są stworzeni do życia w monogamii?); przyjaźni i wrogości (jaka logika ewolucyjna leży u podstaw polityki uprawianej w biurach, albo, skoro już o tym mowa, polityki w ogóle?); egoizmu, samopoświęcenia, winy (dlaczego dobór naturalny obdarzył nas tak silną skłonnością do odczuwania winy, czyli sumieniem?); pozycji społecznej i awansu społecznego (czy hierarchia jest integralną częścią ludzkiego społeczeństwa?); przyjaźni i ambicji kobiet oraz mężczyzn (czy jesteśmy niewolnikami swojej płci?); rasizmu, ksenofobii i wojny (dlaczego z taką łatwością tracimy sympatię do pewnych grup ludzi?); oszukiwania i samooszukiwania się (czy intelektualna uczciwość jest możliwa?); rozmaitych psychopatologii (czy popadanie w depresję lub nerwicę jest czymś naturalnym, a jeśli tak, to czy łatwiej się z tym pogodzić?), relacji miłości/nienawiści między rodzeństwem (dlaczego nie jest to czysta miłość?); toksycznej miłości rodziców do dzieci (czyje interesy wchodzą tu w grę?) i tak dalej.

Cicha rewolucja

Przedstawiciele neodarwinowskiego kierunku w naukach społecznych walczą z doktryną, która panowała przez większość XX stulecia. Walczą z przekonaniem, że biologia nie ma znaczenia, że jedyna w swoim rodzaju, podatna na kształtowanie ludzka psychika wraz z jedyną w swoim rodzaju siłą kultury oderwała nasze zachowanie od ewolucyjnych korzeni, że nie istnieje przyrodzona ludziom natura kierująca ich losami, ale że w naszej naturze leży poddawanie się kierowaniu. Jak pisał na przełomie wieków Émile Durkheim, ojciec współczesnej socjologii, natura ludzka "jest tworzywem, które czynnik społeczny formuje i przekształca". Zdaniem Durkheima, mamy dowody na to, że nawet tak głębokie uczucia, jak zazdrość o partnera seksualnego, miłość ojca do dziecka lub dziecka do ojca "nie są integralną cechą natury ludzkiej".* [* Emile Durkheim, Zasady metody socjologicznej, przeł. Jerzy Szacki, PWN, Warszawa 1968, s. 140 - 141.] Zgodnie z tym poglądem, psychikę można porównać do "zbiornika", do którego, w miarę dojrzewania danej osoby, wlewa się stopniowo kultura jej środowiska. Ten zbiornik nie ma jednak stałych granic i bardzo wiele się w nim mieści. Antropolog Robert Lowie pisał w 1917 roku, że "tak samo niepodobna wyprowadzić zasady psychologii ze zjawisk kulturowych, jak odkryć prawo ciążenia na podstawie stylów architektonicznych".3 Nawet psychologowie, od których można było oczekiwać, że opowiedzą się po stronie ludzkiej psychiki, często określali ją jako niezapisaną tablicę (tabula rasa). Behawioryzm, który dominował w psychologii przez znaczną część XX stulecia, sprowadza się w głównej mierze do przekonania, że ludzie chętnie robią to, za co są nagradzani, a nie to, za co się ich karze. W opublikowanej w 1948 roku utopijnej powieści B. F. Skinnera Walden II zawiść, zazdrość i inne antyspołeczne uczucia zostają wykorzenione za pomocą bezwzględnego systemu pozytywnych i negatywnych wzmocnień.

 Taki pogląd na naturę ludzką, jako bytu, w którego istnienie można wątpić i który nie ma większego znaczenia, współcześni darwiniści określają mianem "standardowego modelu nauk społecznych".4 Wielu z nich poznało go w trakcie studiów, niektórzy przez wiele lat, zanim zaczęli go kwestionować, pozostawali pod jego wpływem. Zadali fundamentalne pytania, a gdy ich wątpliwości nie zostały rozwiane, wzniecili bunt.

To, co się obecnie dzieje, pasuje pod wieloma względami do "zmiany paradygmatu", jaką Thomas Kuhn opisał w swej słynnej książce Struktura rewolucji naukowych. Grupa młodych badaczy rzuca wyzwanie ustalonemu światopoglądowi starszych, napotyka zaciekły opór, walczy wytrwale i zaczyna zdobywać coraz szersze pole. Bez względu jednak na to, jak klasyczny może się wydawać ten konflikt pokoleń, cechuje go szereg paradoksów.

Jednym z nich jest to, że rewolucja odbywa się niepostrzeżenie. Rewolucjoniści uparcie nie chcą przyjąć dla siebie jednego, prostego określenia, które mogliby wypisać na sztandarach. Kiedyś takim określeniem była socjobiologia, trafny i chwytliwy termin stworzony przez Wilsona. Jego książka ściągnęła jednak na siebie tak zaciekłe ataki, sprowokowała tyle oskarżeń o nikczemne intencje polityczne, a treść socjobiologii tak skarykaturyzowano, że termin ten zaczął być źle odbierany. Większość naukowców zajmujących się właśnie socjobiologią woli tej etykietki unikać.5 Choć łączy ich to, że wyznają spójny zbiór doktryn, występują pod rozmaitymi nazwami: ekologowie behawioralni, antropologowie darwiniści, psychologowie ewolucyjni. Czasem pada pytanie: co się właściwie stało z socjobiologią? Odpowiedź brzmi: zeszła do podziemia, gdzie podkopuje fundamenty naukowej ortodoksji.

Drugi paradoks tej rewolucji jest związany z pierwszym. Wiele cech nowej teorii, najbardziej znienawidzonych przez starą gwardię i budzących w niej największe obawy, wcale nie jest jej cechami. Od samego początku ataki na socjobiologię miały zwrotny charakter - ich obiektem była nie tyle książka Wilsona, ile dawniejsze prace darwinistów. Teoria ewolucji ma w końcu długą i na ogół ponurą historię zastosowań do wyjaśnienia ludzkich zachowań. Na przełomie wieków skrzyżowano ją z filozofią polityczną i w ten sposób powstała mętna teoria zwana "darwinizmem społecznym", wykorzystywana przez rasistów, faszystów i najbardziej bezwzględnych kapitalistów. W owym czasie zaowocowała koncepcjami dotyczącymi genetycznych podstaw zachowania. Wykorzystano darwinizm do politycznych nadużyć. Skutek był taki, że wielu naukowcom i laikom darwinizm nadal kojarzy się z intelektualną i polityczną bezwzględnością. Niektórzy utożsamiają darwinizm z darwinizmem społecznym. Wynika z tego wiele nieporozumień wokół nowego darwinowskiego paradygmatu.

http://czytelnia.onet.pl/0,1159750,3,do_czytania.html


 

Akcje Dokumentu
« Grudzień 2024 »
Grudzień
PnWtŚrCzPtSbNd
1
2345678
9101112131415
16171819202122
23242526272829
3031