Michael Shermer, "Rezonans Ruperta" (2005)
"Świat Nauki" grudzień 2005; http://www.swiatnauki.pl/?q=art&n=200512b
GŁOS SCEPTYKA
>
<span class="artautor">MICHAEL SHERMER<span>
>
<strong><font size="4"><span class="tytulartpom">Rezonans Ruperta<span>
Teoria "rezonansu morficznego" głosi, że człowiek czuje, kiedy ktoś na niego patrzy. A co na to nauka?
Czy zauważyliście kiedykolwiek, że łatwiej się wam rozwiązuje krzyżówki wieczorem? Ja też nie. Niemniej Rupert Sheldrake utrzymuje, że tak właśnie jest, ponieważ sukcesy, jakie odnieśliśmy wcześniej w ciągu dnia, zwiększają nasze możliwości, rezonując ze sobą za pośrednictwem kulturowego pola morficznego.
W stworzonej przez Sheldrake'a teorii rezonansu morficznego formy o podobnym kształcie (morfy, czyli "pola informacyjne") wymieniają między sobą informacje, wibrując w obrębie uniwersalnej siły życiowej. "Systemy przyrodnicze, takie jak kolonie termitów albo gołębie, albo storczyk czy też cząsteczki insuliny, dziedziczą swego rodzaju kumulatywną pamięć zbiorową o wszelkich wcześniejszych wydarzeniach, niezależnie od tego, jak daleko wówczas były i od jak dawna istnieją - pisze w swej książce z 1988 roku Presence of the Past (Obecność przeszłości). - Rzeczy są, jakie są, ponieważ zawsze takie były". W tej i następnych książkach Sheldrake, botanik wykształcony w University of Cambridge, przedstawia szczegółowo swoją teorię.
Rezonans morficzny - twierdzi - to "idea tajemniczego, telepatycznego jakby powiązania pomiędzy organizmami oraz pamięci zbiorowej gatunków", która odpowiada za odczuwanie fantomowych kończyn i za to, skąd pies wie, że jego właściciel wraca do domu, a człowiek, że ktoś na niego patrzy. "Widzenie może być procesem dwukierunkowym, polegającym na ruchu światła do wewnątrz przy jednoczesnej projekcji obrazów mentalnych na zewnątrz" - wyjaśnia. Tysiące prób przeprowadzonych przez tych, którzy ściągnęli protokół badawczy ze strony internetowej Sheldrake'a, "dostarczyło pozytywnych, powtarzalnych i wielce znaczących wyników, które świadczą o powszechnym charakterze zdolności odczuwania przez ludzi, że ktoś na nich z tyłu patrzy".
Przeanalizujmy jednak krytycznie to stwierdzenie. Po pierwsze, badań naukowych nie prowadzą przypadkowi ludzie, którzy natkną się akurat na protokół badawczy na stronie internetowej, gdyż nie ma żadnej możliwości sprawdzenia, czy ci amatorscy badacze wyeliminowali ewentualny wpływ czynników zewnętrznych i nastawienia eksperymentatora.
Po drugie, psycholodzy odrzucają niepotwierdzone świadectwa istnienia dodatkowego zmysłu jako efektu samospełniających się oczekiwań: osoba spodziewająca się, że ktoś może na nią patrzeć, odwraca głowę, by sprawdzić, czy tak jest; ten ruch jej głowy zwraca uwagę innych ludzi, którzy wtedy faktycznie na nią spoglądają, potwierdzając wcześniejsze odczucia.
Po trzecie, w 2000 roku John Colwell z Middlesex University w Londynie przeprowadził formalną procedurę testową wykorzystującą protokół badawczy Sheldrake'a. Dwunastu ochotników uczestniczyło w 12 sesjach po 20 prób polegających na wyczuwaniu, czy ktoś na nich patrzy, czy nie, przy czym podczas dziewięciu ostatnich sesji uzyskiwali informacje o prawidłowości swojej odpowiedzi. Colwell stwierdził, że badani byli w stanie wyczuć, że ktoś na nich patrzy tylko wówczas, gdy mówiono im potem, czy dobrze odgadli, co przypisał efektom uczenia się na podstawie regularności wykrywanych w próbach, których rozkład w istocie nie był w pełni losowy. Gdy Richard Wiseman, psycholog z University of Hertfordshire, również usiłował powtórzyć badania Sheldrake'a, stwierdził, że odsetek prawidłowych odpowiedzi udzielonych przez badanych nie odbiega od losowego.
Po czwarte, nastawienie na wyniki pozytywne (kiedy oczekuje się i uwzględnia przede wszystkim to, co potwierdza przyjętą tezę) może istotnie zafałszowywać rezultat badań. W specjalnym, czerwcowym wydaniu Journal of Consciousness Studies poświęconym tematowi "Sheldrake i jego krytycy" dokonałem oceny 14 wypowiedzi innych badaczy na temat omawianego artykułu Sheldrake'a (o wyczuwaniu, że ktoś na nas patrzy) w skali od 1 do 5 (krytyczna, umiarkowanie krytyczna, obojętna, umiarkowanie pozytywna, pozytywna). Autorami wypowiedzi ocenionych na 1, 2 lub 3 co do jednego byli przedstawiciele oficjalnej nauki, pracujący w uznanych instytucjach akademickich, podczas gdy wszystkie te, którym przypisałem oceny 4 lub 5, pochodziły od ludzi związanych z ośrodkami wiedzy niekonwencjonalnej bądź zajmujących się zjawiskami paranormalnymi.
Po piąte, mamy do czynienia z problemem nastawienia eksperymentatora. Marylin Schlitz, badaczka z Institute of Noetic Sciences, głęboko przekonana o realności zjawisk parapsychicznych, współpracując z Wisemanem (podchodzącym do parapsychologii dość sceptycznie) przy powtórkach eksperymentów Sheldrake'a, stwierdziła, że wtedy gdy to właśnie oni we dwójkę patrzyli na badanych, ona uważała uzyskane wyniki za statystycznie istotne, podczas gdy Wiseman za wyłącznie losowe.
Sheldrake odpowiada na to, że sceptycy poprzez swoje negatywne podejście tłumią pole morficzne, natomiast podejście pozytywne je wzmacnia. O Wisemanie mówi: "Zapewne jego krytyczne nastawienie świadomie lub nieświadomie wpłynęło na sposób interpretowania wyników".
Być może, ale czyż nie oznacza to właśnie, że mamy do czynienia z tezą absolutnie niemożliwą do sfalsyfikowania? Jeśli zarówno pozytywne, jak i negatywne wyniki uznaje się za potwierdzające daną teorię, jakże da się zweryfikować jej słuszność? Sceptycyzm jest w takiej sytuacji jak najbardziej na miejscu, gdyż ciężar dowodu teorii spoczywa na jej zwolennikach, a nie tych, którzy mają co do niej istotne wątpliwości.
|
Michael Shermer jest wydawcą czasopismu Skeptic (http://www.skeptic.com) i autorem książki The Science of Good and Evil.