Narzędzia osobiste
Jesteś w: Start Groups Strefa dla członków PTKr Teksty ewolucjonistyczne (nie związane ze sporem) W języku polskim Roger Highfield, " Samolubny zabójca" (2006)

Roger Highfield, " Samolubny zabójca" (2006)

The Daily Telegraph, 04.05.2006 http://wiadomosci.onet.pl/1332767,242,kioskart.html

Jednostki, rodziny, całe społeczności kształtuje prosty przekaz zawarty w naszej genetycznej instrukcji:„powielaj mnie”
Gen zrobi wszystko, by się powielić i przetrwać, nawet jeśli ma się to skończyć zaciekłą walką płci czy też stworzeniem w ulu morderczyń potomstwa.
Pojawiają się nowe dowody potwierdzające wizję bezwzględnego DNA, którą roztoczył przed 30 laty Richard Dawkins w „Samolubnym genie”. „Jesteśmy machinami przeżycia – robotami, wehikułami, ślepo zaprogramowanymi, by ochronić samolubne molekuły zwane genami. To prawda, która wciąż wprawia mnie w osłupienie” – pisał autor książki.
> <br> Publikacja Dawkinsa zrewolucjonizowała nasze rozumienie istoty życia, a teraz wciąż nowe fakty świadczą o prawdziwości jego chłodnych sądów. Jednostki, rodziny, całe społeczności kształtuje prosty przekaz zawarty w naszej genetycznej instrukcji:„powielaj mnie”.
> <br> Książka ta, sprzedana w ponad milionie egzemplarzy, nie miała nam wmawiać, że geny faktycznie kierują się konkretnymi motywami, ale pokazać, że działają jakby tak było. Okazuje się bowiem, iż geny przekazywane następnym generacjom służą raczej swoim własnym interesom, a niekoniecznie społeczności czy organizmom, w których istnieją. Jesteśmy dla nich jedynie nośnikami umożliwiającymi powielanie się DNA – twierdzi biolog z uniwersytetu w Oxfordzie.
> <br>  Krótko przed 30. rocznicą ukazania się ksiązki Dawkinsa zespół naukowców z uniwersytetu w Cambridge objaśniał skutki działania genów na przykładzie surykatek – tych zdolnych do miłości gwiazd filmów przyrodniczych. Miedzy surykatkami istnieją silne związki, co tłumaczy ich wzajemne relacje. Ale dotychczasowy obraz opiekuńczych stworzeń strzegących na niezliczonych posterunkach swego potomstwa i rodziny nie był pełny. Widać to po ośmioletnich badaniach prowadzonych w rezerwacie nad rzeką Kuruman przez dr. Andrew Younga i prof. Tima Cluttona-Brocka. W przypadku obrony przed drapieżnikami „samolubne” działanie genów prowadzi do zachowań całkiem nieegoistycznych. Jednak pożywienia jest tak mało, że głowa rodziny matriarchalnej usiłuje zmonopolizować reprodukcję w grupie, chcąc uprzywilejować swoje geny. Gdy ma wydać potomstwo, wypędza podległe sobie samice i zabija ich młode, by zachować pozycję. Gdy jej młode się urodzą, odegnane samice powrócą i nawet zaopiekują się nimi – ich matka jest przecież bliską krewną, więc niejako pomagają rozprzestrzeniać się niektórym własnym genom.
> <br>  Zespół z Cambridge zauważył, że również podległe samice, gdy oczekują młodych, uciekają się do dzieciobójstwa – zabijają dzieci sióstr i przywódczyń rodu, by zapewnić własnemu potomstwu obfitość pożywienia i po to, by więcej ich genów przeszło do następnego pokolenia. Chociaż samice są spokrewnione i mają niektóre geny jednakowe, społeczność surykatek rozdzierają wewnętrzne konflikty. Podobne do obserwowanych wśród zorganizowanych społecznie pszczół czy mrówek, gdzie dzieciobójstwo (zjadanie jaj lub larw) i taktyczne walki o władzę są bardzo częste. Nawet jeśli mrowiska i ule są zamieszkane przez mocno związane ze sobą jednostki tego samego gatunku.
> <br>  „Odkrycia dotyczące surykatek są  podobne do tego, co ostatnio zauważono u os Dolichovespula sylvestris w Wielkiej Brytanii” – mówi prof. Francis Ratnieks z uniwersytetu w Sheffield, który wraz z doktorem Tomem Wenseleersem i innymi naukowcami badał zachowanie tych insektów. W gniazdach są kolonie liczące 50-100 osobników, z królową i kilkoma samicami składającymi jaja. Samice niszczą je sobie nawzajem, aby w pustych komórkach złożyć własne. Także królowa niszczy jaja robotnic.
> <br>  „Wspólna dla surykatek i os jest rozrodcza konkurencja płodnych samic, przejawiająca się w niszczeniu nie swoich jaj i potomstwa” –  podkreśla prof. Ratnieks. To jedyny sposób zwiększenia możliwości przekazania genów, gdy otoczenie ogranicza rozrodczość  – a tak jest zawsze . Egoistyczne właściwości genów wyjaśniają również, dlaczego dzięcioły składające jaja we wspólnym gnieździe wyrzucają je sobie nawzajem, by w ten sposób zwiększyć liczbę własnego potomstwa. Tłumaczą ponadto, dlaczego żeńskie robotnice mrówek wolą raczej wychowywać młode królowe niż samców – i zwiększać w ten sposób liczebność osobników swojej płci w niektórych społecznościach.
> <br>  Ta walka płci w dziwny sposób przejawia się u mrówek ognistych (Wasmannia auropunctata). Królowe  tego gatunku, podobnie jak inne mrówki, łączą geny z męskiej spermy ze swoimi własnymi i tworzą niepłodne żeńskie robotnice. Jednakże następna generacja królowych ma zupełnie wyjątkową umiejętność: klonują same siebie, aby zmaksymalizować przekazywanie własnych genów. Badanie prowadzone przez dr. Dennisa Fouriera z Free University w Brukseli wykazały, że męskie osobniki tych mrówek także rozwinęły umiejętności umożliwiające transponowanie własnych genów: znalazły sposób eliminowania żeńskiego składnika w zapłodnionych jajach i tym samym produkowania również męskich klonów.
> <br> Współzawodnictwo między genami schodzi jeszcze głębiej, poza zachowania grupowe, rodzinne czy pojedyncze organizmy – trwa w nas. Dziedziczymy dwie kopie każdego genu, jedną od matki, drugą od ojca. Ale w przypadku niektórych genów używamy kopii tylko od jednego z rodziców. Dzieje się tak z powodu zjawiska zwanego imprintingiem, efektu walki między genami od ojca i od matki, tłumaczy prof. Dawid Haig z Uniwersytetu Harwarda. Oboje chcą przekazać geny swojemu potomstwu. Jednak między genami trwa konflikt o to, jak wiele swoich zasobów matka powinna oddać płodowi. Chodzi o to, że geny żeńskie są bardziej niż męskie  „zainteresowane” przeżyciem matki. Ojciec chce zaś, by jego dzieci dobrze rosły. Ułatwi to jego potomstwu – i jego własnym genom – przeżycie. Ojciec stara się wykorzystać zasoby matki w jak największym stopniu, by nie były później zużyte przez dzieci innego partnera matki. Kobiety, wręcz odwrotnie, chcą zaopatrywać dziecko, ale z umiarem – wolą zatrzymać część zasobów dla siebie, by przetrwać, i dla przyszłych dzieci. Rezultatem jest, jak mówi prof. Haig, wyścig zbrojeń między pobudzającymi wzrost potomka genami ojcowskimi a kontratakującymi genami matki, które utrzymują wzrost w określonych granicach. Wystarczy przyjrzeć się kodowi genetycznemu człowieka, by zauważyć roje samolubnych genów.
> <br>  Dzięki nim łatwo zrozumieć zagadkę istnienia jakoby „śmieciowych” cząsteczek DNA, nieprzydatnych dla naszego organizmu. Te genetyczne pasożyty, instrukcje „powielaj mnie”, przechodzące z pokolenia na pokolenie, kształtują nasze dziedziczenie i mają spory udział w kodzie genetycznym – twierdzi doktor Tim Hubbard z Wellcome Trust Tanger Institute niedaleko Cambridge. (…) Niektóre z nich są kodami mechanizmu powstawania białek służących ich własnej reprodukcji, a inne wykorzystują tę właściwość dla własnych potrzeb. „Jest to przykład jednego egoistycznego DNA żywiącego się drugim samolubnym DNA” – mówi Hubbard. Możliwe, że właśnie takie geny penetrują nasze DNA od zarania życia, czyli od czterech miliardów lat.
Akcje Dokumentu
« Grudzień 2024 »
Grudzień
PnWtŚrCzPtSbNd
1
2345678
9101112131415
16171819202122
23242526272829
3031