Narzędzia osobiste
Jesteś w: Start Groups Strefa dla członków PTKr Spór ewolucjonizm-kreacjonizm W języku polskim Tomasz P. Terlikowski, "Dogmat ewolucji?" (2005)

Tomasz P. Terlikowski, "Dogmat ewolucji?" (2005)

"Ozon" 11.08.2005 nr 17, http://www.ozon.pl/a_tygodnikozon_2_5_432_2005_17_1.html

Dogmat ewolucji? Medium
> <span class="szary">Medium<span>

Dogmat ewolucji?

Tomasz P. Terlikowski
> <hr>
Czy Kościół popiera teorię ewolucji? To pytanie od jakiegoś czasu nie schodzi z czołówek amerykańskich gazet. A to za sprawą eseju kard. Christopha Schönborna, który w „New York Timesie” podał w wątpliwość pewne interpretacje darwinizmu.

 
 
Jeden z najwybitniejszych teologów współczesnych, uczeń papieża Benedykta XVI, przypomina, że Kościół katolicki nie wspiera teorii ewolucji. Szczególnie krytycznie odnosi się do jej neodarwinistycznych interpretacji. Zdaniem kardynała Schönborna teorie uznające ewolucję za ślepy i pozbawiony celu proces (a tak najczęściej w nauczaniu biologii jest on interpretowany) nie są nauką, lecz ideologią. Opiera się ona na przekonaniu, że nie istnieje stwórca świata, a otaczająca nas rzeczywistość jest wyłącznie skutkiem przypadku.
> <br> Ideologię tę, w najgłębszych fundamentach ateistyczną, trudno pogodzić z wiarą i nauczaniem Kościoła uznającego, że umysł ludzki, badając rzeczywistość biologiczną, odnajduje w niej jej Stwórcę. Jak nauczał Sobór Watykański I, człowiek samym tylko rozumem, bez pomocy objawienia, może dotrzeć do twierdzenia o istnieniu Pierwszej Przyczyny, Pierwszego Poruszyciela, określanego przez Pascala Bogiem filozofów – przypomniał austriacki kardynał w eseju.
> <br> I choć prawdy te zna każdy, kto przeczytał choć raz w życiu List św. Pawła do Rzymian („To bowiem, co o Bogu można poznać, jawne jest wśród nich, gdyż Bóg im to ujawnił. Albowiem od stworzenia świata niewidzialne Jego przymioty – wiekuista Jego potęga oraz bóstwo – stają się widzialne dla umysłu przez Jego dzieła” Rzym. 1, 19-20), to słowa kard. Schönborna wywołały skandal w amerykańskim środowisku naukowym. Kilkudziesięciu biologów z uczelni w USA skierowało list do Benedykta XVI z pytaniem, jaki jest jego stosunek do teorii ewolucji, i z żądaniem oficjalnego stanowiska Kościoła w tej sprawie. Inni zasugerowali, że na skutek tekstu hierarchy mogą stracić wiarę. Francisco Ayala, były dominikanin, a obecnie wykładowca biologii na Uniwersytecie Kalifornii, stwierdził wręcz, że kardynał Schönborn tworzy sztuczne linie konfliktu między religią a nauką. W Polsce spór ten był niemal niewidoczny. Nie licząc tekstów abp. Józefa Życińskiego, który w „Gazecie Wyborczej” i „Tygodniku Powszechnym” po raz kolejny napisał, że teoria ewolucji jest w pełni do pogodzenia z wiarą katolicką, a wierność Janowi Pawłowi II wymaga jej przyjęcia w sumieniu. Niezorientowani mogli nie zauważyć, że te teksty ukazały się krótko po opublikowaniu eseju kardynała Schönborna w „New York Timesie”.
> <br> Skąd tak radykalny odzew na dość oczywisty dla katolika esej austriackiego hierarchy, przypominającego znaną prawdę, że wszystko, co istnieje, musi mieć przyczynę, a zatem świat musi mieć Stwórcę? Odpowiedź jest prosta – tekst ten dostarczył niezwykle silnej broni naukowym i filozoficznym przeciwnikom teorii ewolucji w Stanach Zjednoczonych i na świecie. A także argumentów tym, którzy są zdania, że teorie kreacjonistyczne powinny być wykładane w szkołach na równi z teorią ewolucji. W ubiegłym tygodniu stanowisko takie zajął nawet prezydent USA George W. Bush. – Szkoła powinna być miejscem, w którym wykładane są różne systemy wiedzy i szkoły myślenia – podkreślił prezydent.
> <br> I nie jest w takim myśleniu osamotniony. Od wielu lat w Stanach trwają „wojny o ewolucję”. Lokalne władze szkolne próbują wyprowadzić teorię ewolucji ze szkół, a w jej miejsce wprowadzić nauczanie biblijne lub alternatywne teorie powstania świata. W czerwcu debata odbyła się w stanie Kansas. Przeciwnicy teorii ewolucji przekonywali podczas niej, że wykładanie w szkołach neodarwinizmu szkodzi rozwojowi dzieci i jest w istocie działaniem skierowanym przeciwko religii. I choć brzmi to jak fanatyzm, to coś w tym jest. Niezwykle często w szkołach w miejsce teorii powstania gatunków wykłada się fanatyczną wersję materializmu, w którym nie ma miejsca na rozumnego Stwórcę, sprawy duchowe czy choćby autentyczną wolność stworzenia. Zamiast tego oferuje się młodzieży spójny system, w którym wszystkim rządzi ślepy przypadek, ewolucja nie ma kierunku, a człowiek niczym istotnym nie różni się od małpy. Trudno winić za to samą teorię, ale w jej założeniach i większości interpretacji ukryte są takie wnioski.
> <br> Wskazuje na to filozof Josef Seifert, założyciel Międzynarodowej Akademii Filozoficznej w Liechtensteinie. Jego zdaniem istnieją trzy zasadnicze sposoby rozumienia teorii ewolucji. Pierwszą z nich określa się jako ortodoksyjnie darwinowską. Zakłada ona, że w naturalnym, ślepym procesie z materii nieożywionej powstało najpierw życie, a później z niego wyłoniła się świadomość. Teoria ta przyjmuje, że natura nie ma celu, nie istnieje jej stwórca, a do tego całe człowieczeństwo, w tym jego duchowy wymiar, da się sprowadzić do materii. Jak wskazuje wybitny niemiecki filozof Hans Jonas, oznacza to ostatecznie, że uznajemy, iż byt martwy jest modelem i fundamentem życia i świadomości. Materia jest jedyną rzeczywistością istniejącą naprawdę, a hipoteza Boga jest zbędna. Nie oznacza to oczywiście uznania, że wszyscy wyznawcy tej teorii są ateistami, a tylko wskazanie, że odrzucenie istnienia Boga jest logicznym następstwem przyjęcia tej teorii. A ludzie, nawet naukowcy, nie zawsze są konsekwentni i logiczni.
> <br> Drugie rozumienie teorii ewolucji nie jest aż tak naturalistyczne i dopuszcza istnienie inteligentnego Stwórcy. Zakłada, że materia, począwszy od Wielkiego Wybuchu, zaczęła ewoluować w naturalny, konieczny sposób w kierunku bardziej złożonych form życia, a w końcu świadomości. Jednak, podkreśla Seifert, jeśli przyjąć takie założenie, to ostatecznie trzeba uznać, że nie ma znaczącej różnicy między człowiekiem a istotami podludzkimi. Taka teza prowadzi zaś logicznie do przyjęcia, że – jak wskazują radykalni ekolodzy – w kurnikach czy oborach dokonuje się współczesny Holocaust. W świecie, w którym standardy wyznacza teoria ewolucji, uważa bioetyk Peter Singer, tylko „szowinizm gatunkowy” może prowadzić do z jednej strony zgody na spożywanie karpi, a z drugiej – zakazu zabijania narodzonych już dzieci.
> <br> Trzecia wreszcie interpretacja teorii ewolucji zakłada jedynie to, że gatunki ewoluują, zmieniają się, przystosowują do warunków przyrodniczych czy krzyżują się i tworzą nowe gatunki. Ta zdaniem Seiferta da się pogodzić nie tylko z wiarą, lecz także filozofią klasyczną – uznającą, że człowiek jest na tle pozostałych gatunków zwierzęcych bytem istotowo wyższym.
> <br> Niewystarczalność z religijnego czy filozoficznego punktu widzenia teorii ewolucji to niejedyny zarzut, jaki stawiają jej przeciwnicy. Ich zdaniem jest ona przede wszystkim niewystarczająca i nieudowodniona z naukowego punktu widzenia. Areną sporu stała się biologia molekularna.
> <br> Michael Behe, biochemik z Uniwersytetu Lehigh, w swojej fundamentalnej dla nowych kreacjonistów książce, opublikowanej w 1996 roku „Darwin’s Black Box” wykazał, że selekcja naturalna nie jest w stanie wyjaśnić złożoności organizmów biologicznych na poziomie molekularnym. Dwa lata później matematyk i filozof z Baylor University William Dembski przedstawił teorię, z której jasno wynika, że żaden system biologiczny, który jednocześnie byłby „kompleksowy” i „szczegółowy”, nie może być produktem przypadkowej selekcji. Tak skomplikowany system wymaga Stwórcy, posiadającego odpowiednią inteligencję.
> <br> Upraszczając argumentację obu twórców teorii zwanej „intelligent design”, można powiedzieć, że opiera się ona na założeniu kompletnego nieprawdopodobieństwa przypadkowego powstania tak skomplikowanej struktury, jaką jest DNA. Jeden ze zwolenników nowego kreacjonizmu otwarcie przyznaje, że jego niewiara w teorię ewolucji ma korzenie w teorii prawdopodobieństwa. „Wierzyć w powstanie pierwszej komórki przez przypadek to tak, jakby wierzyć, że szalejące na złomowisku części samolotowych tornado mogłoby stworzyć Boeinga 747” – zauważa fizyk Henry Margenau.
> <br> Ostatecznie zatem stanowisko nowych kreacjonistów można uznać za przystosowane do wyzwań nowoczesnej nauki nauczanie starych kreacjonistów, których symbolem był anglikański teolog i filozof William Paley. W opublikowanej w 1802 roku „Teologii naturalnej” dowodził, że istnienie świata biologicznego w swojej różnorodności i skomplikowaniu nie może być wyjaśnione inaczej niż przez przyjęcie istnienia jego Stwórcy – Boga. To z jego teoriami polemizował Darwin, który kilkadziesiąt lat później opublikował „O powstawaniu gatunków”, starając się udowodnić, że dla wyjaśnienia skomplikowania świata wcale nie jest konieczne przyjęcie istnienia Stwórcy, wystarczy idea selekcji naturalnej.
> <br> Ta naturalistyczna idea przekonała naukowców. Nie wszystkich. Na marginesie nauki zawsze istniała mocna grupa zwolenników tradycyjnego kreacjonizmu, która swoją siłę czerpała z Biblii i jej nauczania. W latach 70. w Stanach Zjednoczonych zwolennikom takiego kreacjonizmu, który przybrał imię „creation science”, udało się nawet uzyskać równe prawa z darwinizmem w amerykańskich szkołach. W 1987 roku jednak Sąd Najwyższy uznał, że nauczanie kreacjonizmu jest sprzeczne z zasadą oddziału państwa od Kościoła, i zakazał nauczania w szkołach innych teorii niż darwinizm i neodarwinizm.
> <br> Jednak ani ten zakaz, ani krytyka, pod jaką znajdowali i znajdują się przeciwnicy teorii ewolucji, nie zniechęciły ich do dalszej pracy. W 1991 roku Philip Johnson, prawnik z Berkeley, opublikował fundamentalną pracę, w której zarzucił współczesnemu ewolucjonizmowi, a szerzej – całej nauce – „filozofię naukowego materializmu”. Jego zdaniem uczeni, opierając się na słynnej „brzytwie Okhama”, wykluczają ze sfery naukowej wszystkie ponadnaturalne wyjaśnienia zjawisk przyrodniczych. W efekcie powstaje „metodologiczny materializm”, który sprowadza ludzką rzeczywistość wyłącznie do materii. Podobnie jest w przypadku teorii ewolucji. Jedyną możliwością jej przezwyciężenia jest więc według Johnsona odrzucenie fałszywej „zasady materialistycznej w nauce”.
> <br> Badania Johnsona, Behego i Dembskiego podjął utworzony na początku lat 90. Discovery Institute. Ten konserwatywny thin tank skupił badaczy zajmujących się bioetyką i zagadnieniem powstania życia. – Nasze działania są futurystyczne i buntownicze, a to oznacza, że profetyczne – podkreślał na początku lat 90. jeden z założycieli instytutu Bruce Chapman. Buntowniczy duch placówki przejawia się przede wszystkim w tym, że mniej więcej od połowy lat 90. skoncentrowała się ona na wprowadzaniu nowego kreacjonizmu do szkół i uczelni. Podczas wielkich dyskusji na amerykańskich uniwersytetach próbują przekonywać, że jeśli nauka ma się rozwijać, to nie może przyjmować niektórych teorii na wiarę i traktować ich jak dogmaty. – Jeśli wokół jakiegoś problemu trwa spór, to konieczne jest przedstawianie opinii obu stron, a nie odbieranie prawa głosu jednym i przyznawanie go tylko drugim – uważa Stephen Meyer, biolog z Palm Beach Atlantic University School.
> <br> I choć na razie biolodzy w przeważającej części się z nim nie zgadzają – to nie można zapominać, że kiedyś zdecydowana większość astronomów czy fizyków nie zgadzała się z Kopernikiem czy Galileuszem, a później z Einsteinem. Pochopne odrzucanie uwag kreacjonistów może więc zaszkodzić, a nie pomóc nauce. Bo nawet jeśli się mylą, a ich koncepcje są błędne, to na udowodnieniu ich fałszywości teoria ewolucji może tylko zyskać.
> <br> Inna rzecz, że zdaniem wielu filozofów i teologów europejskich cały ten spór jest źle postawiony. W istocie bowiem ewolucja, rozumiana jako proces powstawania jednych gatunków z innych, nie jest sprzeczna z wiarą w to, że ponad tym procesem istnieje kierujący nim Rozum, który go rozpoczął i czuwa nad nim. Taki kreacjonizm ewolucyjny jest niezwykle popularny wśród polskich filozofów przyrody i godzi obie zwaśnione strony.
> <br> Ale i on nie jest oficjalnym stanowiskiem Kościoła. Nie jest, bo Kościół nie ma w tej kwestii stanowiska. Głosząc, że świat został stworzony przez Boga, którego można poznać dzięki rozumowi – nie wikła się w szczegółowe określenia, jak doszło do powstania życia. Rolą Kościoła ani papieża nie jest falsyfikacja danych naukowych, lecz przypominanie o prawdach do zbawienia koniecznych. Wśród nich nie ma teorii ewolucji, stąd po tamtej stronie bez większych problemów spotkać się mogą darwniści, neodarwiniści, kreacjonistyczni ewolucjoniści i zwolennicy „intelligent design”.
Akcje Dokumentu
« Listopad 2024 »
Listopad
PnWtŚrCzPtSbNd
123
45678910
11121314151617
18192021222324
252627282930