Narzędzia osobiste
Jesteś w: Start Groups Strefa dla członków PTKr Spór o szkolny program nauczania nauk przyrodniczych W języku polskim Marcin Rotkiewicz, "Ten diabeł Darwin! Wiara czy ewolucja?" (2005)

Marcin Rotkiewicz, "Ten diabeł Darwin! Wiara czy ewolucja?" (2005)

"Polityka" 46/2005, http://wiadomosci.onet.pl/1259421,242,kioskart.html

Szkoły publiczne w USA znów stały się polem bitwy między obrońcami teorii ewolucji a chrześcijańskimi fundamentalistami, którzy domagają się, by dzieci nauczano również kreacjonizmu.

 

Oczy nauczycieli w Stanach Zjednoczonych przez ostatnie kilka tygodni były zwrócone na miasteczko Harrisburg (na zdjęciu) w stanie Pensylwania. Toczył się tam proces, w którym jedenaścioro rodziców pozwało do sądu szkołę publiczną w Dover. Twierdzili, że nauczyciele łamią prawo. Oto bowiem na lekcjach biologii poświęconych teorii ewolucji uczniowie już na wstępie są informowani, iż „darwinizm nie jest faktem, ale jedynie pełną luk hipotezą; istnieje natomiast alternatywna koncepcja powstania życia na Ziemi i narodzin człowieka, tzw. teoria inteligentnego projektu, którą obszernie omawia książka »Of Pandas and People« znajdująca się w szkolnej bibliotece”.
> <br> Pod teorią inteligentnego projektu (ang. inteligent design) kryje się nowoczesna wersja kreacjonizmu. Religijni przeciwnicy darwinizmu w pewnym momencie zdali sobie sprawę, że trudno jest obronić twierdzenie, iż świat został ulepiony rękami Boga w 6 dni. Dlatego kreacjoniści zaakceptowali ewolucję, ale z zasadniczym zastrzeżeniem, że jest to proces kierowany ręką Boga. Darwinizm zawiera bowiem poważne luki i nie jest w stanie wyjaśnić ani powstania życia, ani narodzin poszczególnych gatunków. Ziemskie organizmy, a zwłaszcza człowiek, są zbyt złożone, by mogły zaistnieć wyłącznie dzięki działaniu prostych mechanizmów ewolucji – mutacjom i selekcji.
> <br> Inteligentny projekt” jest odrzucany przez większość uczonych jako całkowicie nienaukowa teoria. Dlatego właśnie jedenaścioro rodziców z Dover oskarżyło szkołę o łamanie prawa. Powołują się przy tym na orzeczenie Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych z 1987 r., który stwierdził, że nauczanie w szkołach publicznych kreacjonizmu jest łamaniem konstytucyjnej zasady rozdziału państwa i Kościoła. Linia obrony dyrekcji szkoły z Dover (której kibicują niektóre amerykańskie szkoły publiczne) polegała na próbach udowodnienia, że inteligentny projekt nie jest kreacjonizmem, ale naukową hipotezą wyjaśniającą luki klasycznej teorii ewolucji.
> <br> Całej tej sprawie dodaje pikanterii fakt, że równo 80 lat temu w amerykańskim miasteczku Dayton w stanie Tennessee odbył się słynny małpi proces. Przed sądem stanął wówczas John Thomas Scopes, nauczyciel fizyki i trener drużyny futbolowej w miejscowej szkole. Oskarżono go o to, iż zastępując nauczyciela biologii wykładał uczniom teorię ewolucji. Było to działanie niezgodne z ustawodawstwem stanowym, zabraniającym „nauczania jakiejkolwiek teorii zaprzeczającej historii Boskiego Stworzenia człowieka, opisanego przez Biblię, i uczenia zamiast tego, że człowiek pochodzi od zwierząt niższego rzędu”. Scopes proces przegrał i został skazany na karę 100 dol. grzywny, a przepis zabraniający nauczania darwinizmu uchylono w Tennessee dopiero w 1967 r.
> <br> Sprawa, która toczyła się w Harrisburgu, jest więc niemal dokładnym odwróceniem sytuacji z pierwszego małpiego procesu. I zapewne trafi ona w końcu do Sądu Najwyższego. Czy podtrzyma on swoją decyzję z 1987 r. i uzna inteligentny projekt za zawoalowany kreacjonizm? Trudno powiedzieć, gdyż nominacje sędziowskie prezydenta George’a W. Busha dały przewagę w sądzie najwyższym zwolennikom prawicy, która patrzy przychylniejszym okiem na fundamentalistów chrześcijańskich forsujących kreacjonizm. Tej sympatii dał zresztą wyraz sam Bush, gdy wobec dziennikarzy stwierdził, że w szkołach powinno nauczać się zarówno teorii ewolucji, jak i inteligentnego projektu.
> <br> Wypowiedź prezydenta zbulwersowała środowisko uczonych w USA. Do Białego Domu zostały wysłane oficjalne protesty szacownych stowarzyszeń naukowych. Od swojego pracodawcy zdystansował się nawet dr John Marburger III, doradca prezydenta ds. nauki. Jednak Bush zdaje się tymi głosami specjalnie nie przejmować, gdyż amerykańskie masy ma za sobą. Według badań Instytutu Gallupa 45 proc. obywateli USA wierzy, że człowiek został stworzony przez Boga w swojej obecnej formie ok. 10 tys. lat temu. Niecałe 40 proc. zgadza się z opinią, że ewolucja Homo sapiens trwała miliony lat, jednak była kierowana przez Stwórcę. Zaledwie 10 proc. uważa, iż człowiek w naturalny sposób wyewoluował z niższych form bez ingerencji Stwórcy.
> <br> Amerykański prezydent może czuć poparcie nie tylko szeregowych Amerykanów. Przypomnijmy, że na początku lipca na łamach dziennika „The New York Times” ukazał się esej „Finding Design in Nature” (Odnajdywanie celowości w przyrodzie). Jego autorem jest bardzo wpływowa postać – kardynał Christoph Schönborn, arcybiskup Wiednia, uważany za ucznia i najbliższego współpracownika Benedykta XVI, redaktor ostatniej edycji Katechizmu Kościoła Katolickiego.
> Austriacki duchowny napisał na łamach dziennika, że &bdquo;ewolucja, rozumiana jako pochodzenie od wsp&oacute;lnego przodka, może być prawdziwa. Natomiast neodarwinizm, czyli postrzeganie ewolucji jedynie pod kątem bezcelowej, nieukierunkowanej zmienności oraz doboru naturalnego, jest fałszywy. Koncepcja, kt&oacute;ra odrzuca lub nie dostrzega przytłaczających dowod&oacute;w istnienia projektu (celowości) w biologii, jest ideologią, a nie nauką&rdquo;.<br>
> W wywiadzie udzielonym p&oacute;źniej &bdquo;Tygodnikowi Powszechnemu&rdquo; kardynał Sch&ouml;nborn jeszcze raz podkreślił, że &bdquo;w zjawiskach ewolucyjnych można odkryć rozum, porządek, design (...). Przyznał też, że &bdquo;chciałby, aby ewolucjonizm prezentowano uczniom nie jako jedyną, ale jedną z wielu teorii&rdquo;.<br>
> Arcybiskup Wiednia zaatakował też w swoim eseju Jana Pawła II, kt&oacute;ry wypowiadał się w kwestii pogodzenia się Kościoła z darwinizmem. 22 października 1996 r. w przesłaniu zatytułowanym &bdquo;Magisterium Kościoła wobec ewolucji&rdquo;, skierowanym do członk&oacute;w Papieskiej Akademii Nauk, Karol Wojtyła stwierdził: &bdquo;...nowe zdobycze nauki każą nam uznać, że teoria ewolucji jest czymś więcej niż hipotezą. Zwraca uwagę fakt, że teoria ta zyskiwała stopniowo coraz większe uznanie naukowc&oacute;w w związku z kolejnymi odkryciami dokonywanymi w r&oacute;żnych dziedzinach nauki. Zbieżność wynik&oacute;w niezależnych badań &ndash; bynajmniej nie zamierzona i nie prowokowana &ndash; sama w sobie stanowi znaczący argument na poparcie tej teorii&rdquo;.<br>
> Jedyny wyjątek Jan Paweł II uczynił dla człowieka, w przypadku kt&oacute;rego mamy do czynienia z tzw. skokiem ontologicznym, gdyż istota ludzka &ndash; choć powstała w drodze ewolucji &ndash; została obdarzona przez Boga nieśmiertelną duszą. Jednak papież nie widział w tym sprzeczności z darwinizmem.<br>
> Choć oczywiście z koncepcją skoku ontologicznego można dyskutować, to akceptacja przez Jana Pawła II ewolucjonizmu nie podlega dyskusji. Tymczasem kardynał Sch&ouml;nborn pisze w swoim tekście, że ten &bdquo;mało ważny i og&oacute;lnikowy&rdquo; list poprzednika Benedykta XVI nie może służyć do obrony neodarwinizmu. Zarzucając papieżowi nieprecyzyjne posługiwanie się terminem ewolucja, Sch&ouml;nborn sam go nie zdefiniował. Nie wiadomo bowiem, co oznacza w jego rozumieniu neodarwinizm, kt&oacute;ry tak zaciekle atakuje.<br>
> Neodarwinizm pojawił się pod koniec XIX w. Był to nurt ewolucjonizmu, kt&oacute;ry głosił, że dob&oacute;r naturalny to jedyny mechanizm ewolucji. Dziś terminu neodarwinizm używa się najczęściej na określenie tzw. ewolucjonizmu syntetycznego, czyli najszerzej obecnie akceptowanego przez biolog&oacute;w rozwinięcia teorii Darwina. Głosi on m.in., że opr&oacute;cz selekcji naturalnej kluczową rolę w ewolucji odgrywają mutacje genetyczne.<br>
> Ale kardynałowi Sch&ouml;nbornowi szło może o coś jeszcze innego &ndash; koncepcję samolubnego genu. Ta spopularyzowana przez brytyjskiego biologa Richarda Dawkinsa teoria głosi, że podstawowym celem działania organizm&oacute;w nie jest dobro gatunku, ale rozprzestrzenianie własnych gen&oacute;w.<br>
> Teoria samolubnych gen&oacute;w święci od lat 70. triumfy, gdyż pozwoliła wyjaśnić wiele zjawisk w świecie przyrody, kt&oacute;re do tej pory wydawały się tajemnicze. Sztandarowym tego przykładem są wielkie społeczności owad&oacute;w, w kt&oacute;rych tysiące osobnik&oacute;w poświęcają się dla dobra kr&oacute;lowej. Wbrew pozorom postępują one zgodnie z egoizmem własnych gen&oacute;w, gdyż sw&oacute;j sukces reprodukcyjny osiągają dzięki kolejnym pokoleniom si&oacute;str i braci wydawanych na świat przez kr&oacute;lową matkę.<br>
> To podejście okazało się r&oacute;wnież niezwykle skuteczne przy wyjaśnianiu zachowań ludzi, czego dowodem jest rosnąca popularność psychologii ewolucyjnej. &bdquo;Wsp&oacute;łczucie, empatia, sumienie, poczucie winy, wyrzuty sumienia, nawet samo poczucie sprawiedliwości, przekonanie, że za dobre uczynki należy się nagroda, a za złe kara &ndash; to wszystko można odtąd postrzegać po prostu jako skutek rozwoju życia na określonej planecie (...). Nasze intuicyjne przeczucie, dotyczące tego, co jest dobre, a co złe, to broń stworzona do codziennej walki z innymi jednostkami&rdquo; &ndash; pisze Robert Wright, psycholog z University of Pennsylvania, w swojej słynnej książce &bdquo;Moralne zwierzę&rdquo;.<br>
> Taka wizja człowieka musi budzić niepok&oacute;j ludzi wierzących. Jednak odpowiedzią na budzące emocje teorie naukowe nie powinno być potępienie ewolucjonizmu. Wbrew bowiem temu, co twierdzą neokreacjoniści, darwinizm trzyma się dobrze i &ndash; jak przyznał to Jan Paweł II &ndash; jest dziś czymś więcej niż tylko jedną z teorii. Po drugie, najgorszym z możliwych rozwiązań jest mieszanie porządk&oacute;w wiary i nauki &ndash; a właśnie taką drogę obrał kardynał Sch&ouml;nborn. Domaga się on &ndash; podobnie jak ewangeliccy fundamentaliści &ndash; dostrzegania w procesach ewolucyjnych działań Boga. Tego jednak uczeni czynić nie powinni. Jedną z kardynalnych zasad nauki jest bowiem sprawdzalność hipotez. Jak zatem zweryfikować twierdzenie, że oto w danym momencie dziej&oacute;w Ziemi jej Stw&oacute;rca wpłynął na bieg ewolucyjnych proces&oacute;w? Poza tym nauka kieruje się niepisaną zasadą brzytwy Ockhama, kt&oacute;ra w uproszczeniu sprowadza się do nakazu: Nie mnożyć byt&oacute;w ponad potrzebę. Oznacza to, że jeśli np. biolog trafia na jakiś trudny problem, to aby go rozwiązać, nie powinien odwoływać się do ponadnaturalnych przyczyn &ndash; np. ingerencji b&oacute;stwa, inteligencji pozaziemskiej itp.<br>
> Przywołajmy wypowiedź Richarda Dawkinsa: z punktu widzenia nauki &bdquo;dob&oacute;r naturalny &ndash; odkryty przez Darwina ślepy, bezrozumny i automatyczny proces, o kt&oacute;rym wiemy dziś, że stanowi wyjaśnienie zar&oacute;wno istnienia, jak i pozornej celowości wszystkich form życia &ndash; działa bez żadnego zamysłu. Nie ma ani rozumu, ani wyobraźni. Nic nie planuje. Nie tworzy wizji, nie przewiduje, nie widzi. Jeśli w og&oacute;le można o nim powiedzieć, że odgrywa w przyrodzie rolę zegarmistrza &ndash; to jest to ślepy zegarmistrz&rdquo;.<br>
> Oczywiście, człowiek religijny ma prawo uznać, że ewolucja ma głębszy cel i przebiega zgodnie z wolą i zamysłem wszechwiedzącego Boga. Ale jest to myślenie w kategoriach wiary, kt&oacute;rego w żadnym razie nie należy stosować w nauce. <p>&nbsp;<p>

 

Akcje Dokumentu
« Listopad 2024 »
Listopad
PnWtŚrCzPtSbNd
123
45678910
11121314151617
18192021222324
252627282930