Żegnaj, śmieciowe DNA
Kolejny ewolucjonistyczny dogmat - o w większości śmieciowym DNA - odchodzi do lamusa.
Jeszcze do niedawna dogmat "śmieciowego" czy bezużytecznego DNA (junk DNA) dominował jako jeden z najważniejszych elementów darwinowskiego paradygmatu. Łatwość z jaką ewolucjoniści obwieszczali dogmat śmieciowego DNA musi zdumiewać. Nasz wiedza o dymanice genomu jest bardzo fragmentaryczna i wyciąganie na jej podstawie tak mocnych wniosków, że skoro nie znamy lub nie widzimy funkcji dla danych genów to muszą być one śmieciowe lub nawet pasożytnicze było co najmniej pochopne. Przyczyną dla której tak szeroko akceptowano takie pochopne wnioski była ideologia ewolucjonizmu: idea genomu składającego się głównie ze śmieci doskonale wpasowywała się w ewolucyjny paradygmat. Bezrozumna ewolucja świetnie wyjaśniała istnienie takiego stanu rzeczy - dopóki coś działa i daje przystosowawczą korzyść, ewolucja może promować taką funkcję lub strukturę, pomimo jej inżynieryjnych bubli i dziwaczności budowy.
A krecjonizm? Który inżynier zbudowałby przetwarzający informację system i umieścił w nim w przeważającej większości bezużyteczny, śmieciowy kod? Richard Dawkins grzmiał w swoim stylu, że "kreacjoniści powinni poświęcić trochę czasu poważnie spekulując, dlaczego Stwórca zadał sobie trud zaśmiecania genomu bazużytecznymi tandemowymi powtórzeniami DNA". [1] Kreacjonizm zakłada stopniowe kumulowanie się degeneratywnych zmian w wyniku - między innymi - procesów losowych mutacji, co ma także odbicie w strukturze genomu. Jednak twierdzenie, że przeważająca większość genomu to bezużyteczne śmiecie z punktu widzenia kreacjonizmu musiało być mocno podejrzane. Jak uświadamia nas Nature, podejrzenie to było jak najbardziej zasadne. [2] Czas porzucić mit o śmieciowym DNA:
"Raptem dekadę temu postgenomowa biologia rozsadziła ten pogląd [śmieciowego DNA]. Nowe spojrzenie na niekodujące DNA - to co nazywano 'śmieciowym' DNA - ukazało fascynujący i zagadkowy wszechświat. Badacze z międzynarodowego projektu zwanym Encyclopedia of DNA Elements (ENCODE) pokazali, że w wybranych fragmentach genomu zawierających tylko kilka procent kodujących sekwencji od 74% do 93% DNA ulegało transkrypcji w RNA2. Większość niekodującego DNA posiada regulatorowe role; niewielkie części RNA różnych odmian wydają się kontrolować ekspresję genów na poziomie transkrypcji zarówno DNA jak i RNA w sposób, który dopiero zaczyna być rozumiany. 'Samo istnienie tych egzotycznych regulatorów sugeruje, że nasze rozumienie podstawowych spraw, takich jak w jaki sposób komórki włączają się lub wyłączają było niewiarygodnie naiwne' - stwierdził matematyk i biolog z University of Pennsylvania w Filadelfii, Joshua Plotkin".
Zatem zamiast ewolucyjnego śmieciowego DNA mamy kreacjonistyczne wielopoziomowe systemy przepływu informacji, który to system zaczynamy dopiero rozumieć. Na dwie sprawy warto zwrócić uwagę.
1. W kwestii śmieciowego DNA ewolucjonizm promował klasyczny argument z niewiedzy: jako, że nieznano funkcji niekodującego DNA zakładano, że najpewniej musi być ono śmieciowe. Zaletą tego spojrzenia było to, że świetnie pasowało ono do ewolucjonistycznego paradygmatu. Wadą, że było ono fałszywe.
2. Kreacjonizm okazuje się być lepszym narzędziem metodologicznym w badaniu biologicznej rzeczywistości. Tam, gdzie darwinizm widział śmietnik, kreacjonizm doszukiwał się wyrafinowanych systemów przetwarzania. Nauka stopniowo potwierdza to przewidywanie.
Michał Ostrowski
---------------------------------------------------
Przypisy:
[1] Dawkins, R. The Information Challenge. The Skeptic, December 1998 vol. 18, no. 4.
[2] Hayden, E.C. "Life is complicated". Nature, 31 March 2010, vol. 464, s. 664-667.